[Andreas]
Czuję
się, jakby czas stanął w miejscu. Siedzę, jak wrośnięty w
kanapę i po prostu gapię się na mamę, nie śmiąc uwierzyć w
słowa, które właśnie wypowiedziała.
-Co?
– głos Sophie dociera do mnie jak z oddali, jakbym słuchał jej
przez źle nastrojone radio. Mrugam i powoli, bardzo powoli powracam
do świata realnego, wyrywając się z otępienia.
-Ale
jak to? – udaje mi się wydusić, zanim głos mi się łamie i
milknę. Przytykam dłonie do twarzy i tylko oddycham płytko, a w
mojej głowie szaleje burza myśli.
I
wtedy Sophie wypowiada te słowa, te, których sformułowania w
własnej głowie tak bardzo się bałem, te, które są dla mnie
ostatecznym ciosem.
-To
znaczy, że ja i Andreas … jesteśmy rodzeństwem?
Tego
jest dla mnie za wiele.
Podrywam
się z kanapy i wychodzę z pokoju, zanim komukolwiek udaje się mnie
zatrzymać. W parę sekund dobiegam do drzwi wyjściowych i zostawiam
ich, chcąc być teraz jak najdalej od nich wszystkich.
[Sophie]
Po
wyjściu Andreasa zostaję sama z rodzicami, którzy patrzą na mnie
z wyraźnym lękiem. Karen ma łzy w oczach. Przytykam dłoń do
czoła, próbując to zrozumieć, próbując ogarnąć całą tą
sytuację.
Andreas
moim bratem. Moim prawdziwym bratem … Nie wiem dlaczego, ale ta
myśl mnie nie zachwyca. Nie zachwyca, a wręcz sprawia, że robi mi
się niedobrze. Unoszę głowę i spoglądam wyczekująco na ojca.
-Wiedziałeś
o tym od zawsze i nigdy mu nie powiedziałeś? – pytam z wyrzutem.
Nic dziwnego, że Andreas tak gwałtownie zareagował. Nawet sobie
nie wyobrażam jak się musi czuć. Całe życie wychowywał go
mężczyzna, którego traktował jak męża swojej matki, jak
ojczyma, ale nie ojca. A teraz dowiaduje się, że jest jego
prawdziwym synem. Kręcę głową, nagle pełna odrazy dla ich
kłamstw i tchórzostwa.
-Nie
powiedziałem mu, bo to nigdy nie było pewne – odpowiada cicho mój
ojciec. Nie rozumiem. Unoszę pytająco brwi, a on wzdycha, po czym
powoli siada w fotelu i wspiera ciężko czoło na dłoniach
zaciśniętych w pięści – Sophie, musisz zrozumieć, że gdy
poznałem Karen, byłem jeszcze z Twoją matką, a Karen ze swoim
pierwszym mężem. Tak więc nie wiemy … Równie dobrze mogę być,
co nie być ojcem Andreasa. Rozumiesz?
Tak
rozumiem, teraz już wszystko świetnie rozumiem, a to sprawia, że
ogarniają mnie jeszcze silniejsze mdłości. Wpatruję się w swoje
dłonie i nagle coś wpada mi do głowy.
-Zaraz.
Przecież mnie i mamę zostawiłeś, jak miałam trzy latka. Andreas
jest w moim wieku. Więc…?
Patrzę
na Karen, w tej samej chwili, w której jej policzek przecina
pojedyncza łza. Coś mnie ściska w gardle, ale nie zdobywam się na
żadne słowo w jej kierunku, tylko wbijam ponownie wzrok w ojca,
czekając na jego odpowiedź, na wyjaśnienie mi tego wszystkiego,
chociaż już chyba wiem, czego się spodziewać, a ta świadomość
tylko nasila moje mdłości.
-Chciałem
odejść od twojej mamy już dużo wcześniej, Sophie. Tylko, że
wtedy okazało się, że jest w ciąży, w ciąży z tobą i
zostałem, zostałem prawie cztery kolejne lata, chociaż …
Nie
wytrzymuję do końca tej opowieści. Podrywam się gwałtownie i idę
w ślady Andreasa. Wychodząc z domu, trzaskam głośno drzwiami i
kieruję się w jedyne miejsce, w którym zawsze mogłam liczyć na
spokój i rozluźnienie.
Na
skocznię.
Kiedy
docieram na Müllenkopfschanze,
ze zdumieniem zastaję tam Andreasa. Siedzi na jednym z krzesełek, z
łokciami wspartymi na kolanach i twarzą ukrytą w dłoniach. Bez
wahania ruszam w jego stronę. Wiem, że jest załamany, rozczarowany
i cierpi, ale dla mnie to też nie jest łatwa sytuacja. Przecież
właśnie dowiedziałam się, że tak naprawdę nigdy nie byłam
nikomu potrzebna, więc jeśli ktoś jest w stanie teraz zrozumieć
ból Wellingera, to chyba tylko ja.
Siadam
na krzesełku obok niego i kładę mu dłoń na ramieniu.
-Będzie
dobrze – mówię bez przekonania.
[Andreas]
Podnoszę
gwałtownie głowę, gdy czuję na ramieniu dotyk jej dłoni, a w
moich uszach rozbrzmiewa jej głos. Siedzi tuż obok, patrząc na
mnie i uśmiechając się, chociaż z marnym skutkiem. Nie jestem w
stanie patrzeć na nią dłużej niż parę sekund, bo zaraz w mojej
głowie rozbrzmiewa milion myśli, z których każda przypomina mi,
że dziewczyna, którą kocham jest moją siostrą, a to sprawia, że
serce mi się łamie. Odwracam szybko wzrok i wbijam go w profil
skoczni.
-Powiedzieli
mi, że nie są pewni – słyszę po chwili jej cichy głos. Serce
podskakuje mi w piersi, kiedy odwracam ponownie głowę w jej stronę,
wytrzeszczając na nią oczy.
-Nie
są…? – pytam z nadzieją, która wypełnia szczelnie każdą
komórkę mojego ciała. Boże, jeśli naprawdę jest szansa, że
Sophie nie jest moją siostrą, to proszę, nie odbieraj mi jej.
Błagam.
Sophie
wzdycha cicho, a ja dopiero teraz dostrzegam smutek na jej twarzy.
Czyżby nie ucieszyła ją wiadomość, że prawdopodobnie jesteśmy
rodzeństwem? Tylko dlaczego? Nadzieja przybiera coraz większe
rozmiary i aż mam ochotę się uśmiechnąć, mimo że jeszcze
chwilę temu dosłownie taplałem się w bezbrzeżnej rozpaczy.
Wariuję,
jak nic.
-Miał
romans z twoją matką, jak jeszcze był z moją – mówi Sophie, a
ja natychmiast odrywam się od swoich myśli i nastawiam uszy, by nie
uronić ani jednego słowa – Więc Karen nie ma pewności, kto
właściwie jest twoim ojcem. Może wcale nie mamy ze sobą nic
wspólnego, może wcale mój ojciec nie jest twoim ojcem, a ja nie
jestem twoją siostrą …
-Ale
to można sprawdzić, prawda? – przerywam jej, gdy już nie mogę
się dłużej powstrzymać – Zrobić test na ojcostwo? To by
wszystko wyjaśniło.
-No
tak – przyznaje mi rację, a ja po raz pierwszy dostrzegam w jej
oczach zaskoczenie i uświadamiam sobie, że zacząłem się szeroko
uśmiechać. Opanowuję trochę ten wybuch euforii, chociaż nie
przychodzi mi to łatwo. Świadomość, że nie wszystko jest jeszcze
stracone dodaje mi otuchy. Trzymam się tej myśli, jak tonący
brzytwy.
-Czyżbyś
aż tak bardzo nie chciał mnie mieć za siostrę? – słyszę
nagle. Sophie unosi brew, spoglądając na mnie z rozbawieniem, więc
pozwalam sobie na uśmiech, który przed chwilą ścierałem z
twarzy.
-No
wiesz, to by było …
Nie
znajduję właściwych słów; zamiast tego rumienię się lekko i
szybko kieruję wzrok przed siebie, żeby uciec od jej spojrzenia.
Ale Sophie nie daje za wygraną. Odwraca się na krzesełku w moją
stronę i docieka:
-No
co? Co by to było?
Odpowiedź
na to pytanie jest dla mnie prawdziwą męką. Na szczęście jednak
nie muszę jej udzielać, bo już po chwili Sophie przysuwa się
bliżej mnie, wsuwa swoje ramię pod moje i kładzie mi głowę na
barku. Moje serce znów gwałtownie przyśpiesza, a powieki same się
zamykają, gdy do moich nozdrzy dociera jej błogi, słodki zapach.
-Wiesz
co, ja też bym nie chciała mieć cię za brata – szepcze.
Odnajduję jej dłoń i kładę na niej swoją, a ona dodaje: - Ale
się nie obrażasz?
Śmieje
się cicho, a ja uśmiecham się pod nosem.
Nie
Sophie, nie obrażam się. Ani trochę.
[Sophie]
Kiedy
wracamy do domu jest już ciemno, a Karen i ojciec chyba śpią. Po
cichu wspinamy się po schodach, bo żadne z nas nie ma teraz ochoty
na spotkanie z rodzicami.
-Dobranoc
– szepczę i już mam skierować się w stronę swojego pokoju, gdy
głos Andreasa zatrzymuje mnie w miejscu.
-Sophie.
Odwracam
się powoli i spoglądam na niego, znad uniesionych brwi. Ma dziwną
minę, jakby walczył ze sobą, ale po chwili zwłoki odzywa się:
-Możesz
dzisiaj spać ze mną. Wiesz, że zawsze możesz spać ze mną.
Zaskakuje
mnie ta propozycja. Zaskakuje mnie też uśmiech Andreasa, który
wydaje mi się wymuszony i trochę niepokojący, jakby utrzymanie go
zadawało mu wiele bólu.
-Nawet
w obliczu tego, czego się dziś dowiedzieliśmy? – pytam, chociaż
mam wielką ochotę skorzystać z oferty. Andreas wzrusza ramionami.
-Proponuję
ci to jak brat siostrze.
-Wiem
– rzucam niedbale i już bez słowa podążam za nim do jego
pokoju.
Żadne
z nas się nie przebiera, oboje kładziemy się do łóżka w
ubraniu. Andreas wyciąga rękę, a ja opieram na niej głowę, jak
na poduszce i przez chwilę leżymy w milczeniu. Zaczynam się nawet
zastanawiać czy przypadkiem już nie zasnął, ale nagle słyszę
jego cichy głos:
-Sophie?
-Tak?
-Przepraszam
za to jak się zachowywałem.
Nie
tego się spodziewałam, ale naturalnie przyjmuję przeprosiny.
Uśmiecham się lekko i odpowiadam:
-Nie
ma sprawy, braciszku.
Znowu
chwila ciszy i coś przychodzi mi do głowy.
-Przez
to wszystko nawet nie spytałam cię o to zgrupowanie – uświadamiam
sobie i przekręcam głowę, by na niego spojrzeć. W pokoju panuje
półmrok, więc nie widzę dokładnie jego twarzy, ale mam wrażenie,
że się skrzywił – Jak twoje skoki?
-Mogły
być lepsze.
Czekam
na coś więcej, na jakieś rozwinięcie tego zdania, ale się nie
doczekuję. Leżę więc w bezruchu, zastanawiając się czy jest
jeszcze coś, o co chciałabym go zapytać, gdy on się odzywa:
-Za
to Stephan skakał jak natchniony.
Stephan.
Napisał do mnie parę SMS-ów i nawet raz dzwonił, ale w przeciągu
ostatnich dwudziestu czterech godzin, jeśli nie więcej nie
pomyślałam o nim ani razu. No ale co w tym dziwnego? Przecież
dowiedziałam się dziś, że mam brata! A to chyba nie jest jakieś
byle co, prawda?
Mimo
to odczuwam lekkie wyrzuty sumienia i obiecuję sobie się z nim
jutro spotkać.
-Cieszę
się – odpowiadam – Byłoby fajnie, gdyby w końcu załapał się
do kadry.
-Tak.
Byłoby fajnie.
Głos
Andreasa jest dziwnie pusty. A może tylko ja jestem przewrażliwiona?
Wzdycham cicho i wtedy on dodaje:
-Jestem
zmęczony. Dobranoc, Sophie.
Nim
udaje mi się chociaż ruszyć palcem, Andreas zabiera rękę spod
mojej głowy i obraca się na bok, tyłem do mnie. Leżę przez
chwilę bez ruchu, wpatrując się w jego plecy i próbując
zrozumieć jego zachowanie. Wtedy na skoczni, przez ułamek sekundy
miałam wrażenie, że wszystko między nami wróciło do normy.
Teraz znowu czuję się tak, jakbym go w jakiś sposób zraniła.
Jakbym zrobiła coś niewybaczalnego, a ten mój czyn wyrósł między
nami, jak ściana, dystansując nas do siebie.
Kiedy
był w Oberstdorfie, setki kilometrów od Willingen, miałam prawo
powiedzieć, że jesteśmy daleko od siebie.
Teraz
leży tuż obok, paręnaście centymetrów ode mnie.
A
czuję się tak, jakby był dużo, dużo dalej.
Znowu ja, wróciłam by was dręczyć :D Dodaję znacznie przed czasem, ale to dlatego, że wciąż jestem w euforii po wczorajszym dniu, gdzie Andi tak pięknie wygrał (chociaż szkoda, że kosztem Maćka) i do tego aż trzy razy przeszedł obok mnie, eksponując tą swoją klatę *_*
Za komentarze pod poprzednim rozdziałem baaardzo dziękuję ;) Jesteście najlepsze <33
Kolejny świetny rozdział. Uczucia Sophie dalej pozostały nie do końca nieodkryte, ale może i dobrze. Nie może być wszystko na talerzu. Powiedziała, że niespecjalnie chciałaby by Andi był jej bratem - to może, ale nie musi być wskazówka.
OdpowiedzUsuńRodzice zachowują się strasznie. Najpierw tyle czasu wszystko w tajemnicy, potem mówią młodym, że są rodzeństwem, a później znów, że nie są pewni... Współczuję Sophie i Andiemu.
Pojawił się cień szansy. Ale on może być złudny, więc to trochę niebezpiecznie chwytać się tej myśli jak brzytwy. Ale z drugiej strony nie ma się co dziwić...
A u mnie stała się rzecz dziwna. Jak wcześniej całym sercem byłam przy Stephanie, tak teraz nieśmiało zaczęłam kibicować tej dwójce. Ach, ach, ach. To wszystko takie skomplikowane. Bo z drugiej strony, są rodzeństwem! Z której strony by nie patrzeć ich rodzice są od lat związani ze sobą, mają wspólną siostrę, tworzą rodzinę... Myślę, że to jest równie ważne jak jakaś tam abstrakcyjna pula genów! Lepiej by było, gdyby od początku traktowali się jak rodzeństwo, mogliby zupełnie inaczej ułożyć swoje relacje. I znów to wina rodziców.
Wisły zazdroszczę ;)
http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/
kurcze, tak mi ich szkoda ;/ kibicuję im od samego początku i mam nadzieję, że okaże się ostatecznie że ta dwójka nie jest rodzenstwem...ciekawa jestem jakie masz plany! :) rowniez zazdroszcze Ci Wisły, pozdrawiam i czekam na next :*
OdpowiedzUsuńTaaka miła niespodzianka na niedzielne popołudnie! :D Kolejny niesamowity rozdział. Może nie ma w nim jakiejś wielkiej akcji, ale są istotne rozmowy, które dają nadzieje fankom Sophie&Andreas.
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie wiem kto jest lepszy i kto powinien zdobyć serce Sophie, ale kibicuje obydwu i się okaże kto będzie wygranym.
Co do wydarzeń: jestem bardzo zdegustowana zachowaniem ich rodziców, ponieważ nie powinni ukrywać faktu, iż najprawdopodobniej są rodzeństwem.
Boję się również, że Sophie będzie troszkę zła na ojca, że miał romans z Karen, kiedy jeszcze był z jej matką.
Muszę przyznać, że podoba mi sie to, że skocznia odgrywa ważną rolę u Sophie, kiedy ma jakiś problem lub chwile załamania :)
Przecudowne!
Pozdrowionka! :*
Aaaa <3 Ja też jestem w euforii i dawno się tak nie cieszyłam ze zwycięstwa żadnego skoczka, jak wczoraj XD
OdpowiedzUsuńNo i zazdroszczę widoków w Wiśle <3
Co o opka.. Boże.. kobieto! Co ja mam Ci niby powiedzieć? Genialnie! Genialnie jak zawsze! Kocham to opiadanie całym sercem <3
Współczuję Andiemu... niech robią natychmiast ten test i niech się chłopaczyna nie męczy ^^
Co do Stephana... skoro Sophie o nim nie myślała, skoro martwiła się w tym samym czasie o Weliego, to ... ;>
No dobra, lecę czytać ten rozdział jeszcze raz, bo jest tak świetny, że raz mi nie starcza XD
Pozdrawiam, kochana! :*
kurczę ... bardzo dziękuję ;)
UsuńJeeeeeeeeej, to ja już wpadłam w panikę, a tutaj oni nie są jednak pewni? No ludzie ...
OdpowiedzUsuńW ogóle cały czas jak widziałam tego przechadzającego się pod skocznią Wellingera bez koszulki to ciągle myślałam o Tobie i tym opowiadaniu, wiem - jestem dziwna :D
a tak w ogóle to gdzieś ty byla, co? nie żebym się jakoś specjalnie rozglądała :D a i Maćka chyba też nie udało Ci się porwać, co? ;)
UsuńB1. Nie chciałam Maćka porywać, znalazłam nowy target :D haha
Usuńto pewnie dlatego cię nie widziałam.
Usuńnowy target? yhym ^^
http://www.galeria.skijumping.pl/data/media/1806/077%20Andreas%20Wellinger.jpg tak co do Welliego ;33 UMARŁAM.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńmasz oko :D ale jednak nie ma to jak widzieć to na żywo *_* szkoda, że nie można było dotknąć :P
Usuńeno tak dobrze to nie ma! :( także widziałam, no ale zdjęcia nie robiłam, bo by to głupio wyglądało! :D
OdpowiedzUsuńps jak ci idzie z don't you leave me ?
haha :D jeśli chodzi o don't ... to na razie nie za dobrze. Męczę się z ósemką. Ale jak juz przez nią jakoś przebrnę to powinno być z górki ;) póki co mam wenę na opowiadanie o Andim, więc korzystam i to bardzo :D
UsuńAch kocham ten rozdział.
OdpowiedzUsuńJest w nim tyle emocji, że sama nie wiem od czego zacząć.
Może od tego jak jestem niesamowicie wściekła na rodziców! No bez jaj, serio? Przez tyle lat i nie można było tego ojcostwa ustalić wcześniej? Próbuję to zrozumieć z całym sercem. Ale wychodzi mi to z trudem. Najpierw odbieranie nadziei swoim pociechom, a później wzniesienie promyczka nadziei. No naprawdę aż się proszą o tragedię rodzinną!
Sophie i Andi jest mi ich tak szkoda, że nie zdziwiłoby mnie jakby postanowili uciec z domu... - tak wiem pobożne życzenie ;)
Rozdział cudny i słuchając "Ache" normalnie łatwiej mi się wczuć w ich emocje!
Pozdrawiam i weny! <3
no i teraz mam nadzieje, ze jednak okaze sie ze nie sa rodzenstwem. Chciałabym żeby byli razem i to bardzo. Uwielbiam to opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńDlatego nie łam mi serca i niech bedą oboje szczęsliwi. Coś czuję, że jeszcze Stephan sie pokaże.
Mnie niestety nie udało sie do Wisły pojechać;( moze za rok sie uda
Fajny rozdział :)Z niecierpliwością czekam na następny. Dzięki za nadzieję dla Wellingera! Życzę weny!
OdpowiedzUsuńPs. Jak się bawiłaś w Wiśle?
jak się bawiłam? Jezuuu, lepiej niż zimą w Zakopanem! aż żałuję, że to LGP w Wiśle jest tylko raz w roku, no ale trudno, poczekam do następnego :D
Usuńza komentarz dziękuję :*
Czyżby klata Welliego przekonała Cię, by dać mu nadzieję? ^^
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jakoś smtno mi się zrobiło. Chyba przez tą końcówkę. Nie dręcz mnie tak, proszę.
Buziak ;*
klata Andreasa sprawiła, że cała moja wena przeniosła się na to opowiadanie, więc jeszcze chwila a będę miała gotowe wszystkie rozdziały :D
Usuńa dręczyć przestanę za dwa, trzy rozdziały. Ale nic nie obiecuję :)
P.S. A ty pisz, pisz, bo ja już dawno nic Twojego nie czytałam, wiesz? :)
Rozdział Cudowny, ale jakoś smutno mi po jego przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńEch mnie bardzo ucieszyła wygrana Andreasa :) Młody chłopka należy mu się stać na pierwszym miejscu :) Jeszcze jak udało mi się uchwycić jego klatę to już w ogóle byłam w siódmym niebie na tym LGP :)
Mam nadzieję, że jego wygrana zmobilizuje Cię do szybkiego napisania kolejnych rozdziałów :)
Pozdrawiam i Całuski :)
nadrobiłam wszystkie rozdziały na telefonie w nocy. Ciekawa historia, szczególnie, że Andreas dowiedział się, że mieszkał przez większość swojego życia z prawdziwym ojcem - prawdopodobnie biologicznym. Mam nadzieję, że to nie będzie prawda, bo to co czuje do Sophie jest piękne. Starał się jej pomóc, taki delikatny, spokojny Andi. Lubię go takiego *.*
OdpowiedzUsuńA Sophie się zmieniła, na lepsze. I to bardzo dobrze!
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
wow dziękuję ;) naprawdę mi miło powitać nową czytelniczkę i muszę z tego miejsca podziękować za miłe słowa :D
UsuńP.S. A w nocy to się śpi! :P
Pozdrawiam :*
ta klata Andiego zupełnie zburzyła moją równowagę. Ale dla takich widoków można stracić głowę. Zaczynam cholernie żałować, że mnie tam nie było. Przeklęte morze :/
OdpowiedzUsuńAle przed chwilą z okna mojego hotelu usłyszałam ludzi rozmawiających po niemiecku. Nagle jeden z nich zaczął wołać "Andreas, Andreas". Totalnie znieruchomiałam. Chyba zaczynam popadać w paranoję.
Co do rozdziału, to mam nadzieję, że są rodzeństwem, bo z całego serca kibicuję Stephanowi i Sophie. Chociaż, gdy to się okaże prawdą, to w Andim może coś pęknąć. A tego bardzo nie chce. I tak źle i tak niedobrze :/
Ale ufam Ci i wiem, że znajdziesz rozwiązanie.
Buziaki ;**
p.s Ciągle myślę o tej klacie *.*
no to chyba jesteś w mniejszości, jeśli chodzi o Stephana :D
UsuńA co do klaty, to ja również myślę, szybko nie zapomnę ^^ szkoda, że zimą nie da się jej eksponowac ^^
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
Zimą, to ja już sobie obiecałam, że pojadę. Na sto procent :D
UsuńA wtedy się zakradne do ich hotelu :)
Cóż za desperacja.
ja tez sobie obiecałam i pojadę, choćby nie wiem co, więc możemy zakrasć się razem :D
Usuńdobra, to jestesmy umówione :D
Usuńklato Andiego witaj!
Zdecydowanie muszę się nauczyć pisać krótkie, spontaniczne komentarze, bo przez moją rozlazłość i brak czasu na cokolwiek nie nadążam z komentowaniem odcinków i to jeszcze TAKICH odcinków! Może i domyślałyśmy się, że Sophie i Andi mogą być rodzeństwem, ale i tak w momencie, kiedy ich rodzice wyznali im tę tajemnice byłam w szoku. Może takim bardziej w stylu 'i co teraz, przecież on ją kocha' ale i tak w szoku. No i razem z Andim łapię się tej nadziei, że może jednak nie są, że może jego uczucia nie są tak bardzo beznadziejne i zakazane, bo choć bardzo lubię Stephana i tak miło mi się czyta o jego szczęściu, to jednak nie widzę go u boku Sophie. Może gdyby była jakaś szansa, że i ona obdarzy go jakimś głębokim uczuciem, że obudzi się w niej jakiś ogień... ale jakoś w to nie wierzę. Ona go bardzo lubi, wiele mu zawdzięcza i zapewne gdyby bardzo chciała, potrafiłaby go nawet pokochać. Jednak to nie byłaby ta taka romantyczna miłość z fajerwerkami, ta która sprawa, że wszystko inne jest nieważne. Taka miłość raczej się już między nimi nie zrodzi. Nie z jej strony. Dlatego nie widzę jej u jego boku, widzę ją tylko i wyłącznie z Wellim. Nawet jeśli to oznacza, że będę płakać i cierpieć razem ze Stephanem.
OdpowiedzUsuńPrzyznam jednak, że pomimo iż sama łapię się tej nadziei i niepewności rodziców, to ten moment, kiedy Welli chwycił się tej myśli niczym tonący brzytwy, nieco złamał mi serce. Widać było, że potrzebował jakiejś, chociaż malutkiej iskierki, żeby zupełnie się nie pogrążyć myślą, że pokochał własną siostrę. Tylko że to jest jedynie niepewność, coś co teraz daje mu wiarę i pozwala temu uczuciu do Sophie dalej się rozwijać, a później może zaboleć ze zwielokrotnioną siłą. To znaczy ja się łudzę, że im byś tego nie zrobiła, że okaże się iż wcale nie są rodzeństwem, a Welli będzie mógł być szczęśliwy, bo przecież w przeciwnym razie to by go chyba zabiło. Zamiast próbować walczyć z tym uczuciem, on złapał się iskierki nadziei i pozwala tej miłości wręcz galopować, co było widać, kiedy jej krótka wypowiedz na temat tego, że nie chciałby być jego siostrą, od razu dała mu nadzieję na wzajemność. On marzy o tym, aby Sophie go pokochała, a przecież wciąż istnieje prawdopodobieństwo, że są rodzeństwem. Dlatego tak mi to złamało serce, choć sama równie mocno ucieszyłam się z tej wiadomości rodziców, że nie są pewni. To wciąż daje im szansę, a ja bardzo bardzo chcę ich razem.
Rozbawiły mnie natomiast pierwsze myśli Sophie, kiedy próbowała zrozumieć zachowanie i ucieczkę Andreasa. Jak myślała, że musiał czuć się strasznie ze względu na ojca, na to że wychowywał go w kłamstwie. Kiedy dla Andreasa największym problemem w tamtej chwili były jego uczucia wobec niej. Dlatego się roześmiałam, myśląc 'oj gdybyś tylko wiedziała, czemu on naprawdę uciekł'.
Końcówka natomiast nie zasmuciła, ale była taka bardzo ładna. Taka bardzo prawdziwa, bo Andi ma pełne prawo czuć się rozbity. Zakazana miłość i jeszcze sprawy ze Stephanem. No a Sophie nie wie, co dzieje się w sercu chłopaka i nie może mu pomóc.
Czekam niecierpliwie na więcej, może w końcu przybędę na czas.
nie ucz się pisać krótkich, treściwych komentarzy, bo ja te Twoje rozbudowane eposy kocham i zawsze po przeczytaniu takiego komentarza aż fruwam i tryskam weną :D
UsuńTakże dziękuję bardzo, baaardzo <3
Kolejny wspaniały rozdział! Widać, widać, że wena ci dopisała ;) Dostałaś skrzydeł.
OdpowiedzUsuńWcale nie dziwię się reakcji obojga na takie wieści. W końcu żadne nie przypuszczało, że tajemnica skrywana przez rodziców tak wiele zmieni w ich życiu. I to teraz, gdy oboje, a przynajmniej Andreas, wreszcie rozeznali się w swoich uczuciach. I co teraz?
Może nauczą się z tym żyć i przekształcą tą miłość w iście braterskie uczucie? Eh, szczerze wątpię. Pozostaje tylko jeszcze ta możliwość, że to wszystko jest pomyłką. W końcu nie mają stu procentowe pewności. Jeszcze nie wszystko przesądzone.
Bardzo podobała mi się ta scena między naszymi bohaterami na skoczni. Kurczę, oni naprawdę stanowiliby ładną parę, choć i tak bardzo lubię Stephana. On też zasługuje na miłość.
Szkoda, że Sophie nie może się skopiować - to załatwiłoby całą sprawę. A najlepiej jakby ta druga nie była spokrewniona z Andim :D
Dobra już kończę, bo moja wyobraźnia za bardzo daje o sobie znać.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzialik.
'szkoda, że Sophie nie może się skopiować' - hahahaha, padłam :D uwielbiam Cię, wiesz? :D
UsuńDziękuję za komentarz i obiecuję jutro pojawić się u Ciebie, bo dzisiaj nie dam już rady, choćbym chciała.
Trzymaj się <3
Faktycznie, zakończenie troszkę smutne, ale całość generalnie rewelacja! :) trzymam kciuki zeby to wszystko okazało się jakąś pomyłką, bo nie wyobrazam sobie obok Sophie nikogo oprócz Andiego ;] czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! :**
OdpowiedzUsuńa ja wam powiem ze go kocham
OdpowiedzUsuńWielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )
OdpowiedzUsuń45 year-old Sales Associate Garwood Shadfourth, hailing from Baie-Comeau enjoys watching movies like Song of the South and Coloring. Took a trip to Monarch Butterfly Biosphere Reserve and drives a C70. Odwiedz strone glowna
OdpowiedzUsuńadwokat rzeszow prawo pracy
OdpowiedzUsuń