[Andreas]
Wraz z początkiem maja rozpoczynają się regularne treningi, a także nadchodzi czterodniowe zgrupowanie w Oberstdorfie. Traktuję je jako wspaniałą okazję nie tylko do popracowania nad swoją formą, która daleka jest od wspaniałej, ale również do zastanowienia się nad wszystkim.
Kiedy więc wieczorem chłopaki idą na miasto, nie daję się namówić Stephanowi i zostaję w pokoju, żeby przemyśleć sobie parę spraw.
-Dobra, jak chcesz – Steph posyła mi ostatnie, pełnie niezrozumienia spojrzenie i wiem, że jeszcze będzie chciał wrócić do tej całej sprawy, ale na razie się tym nie przejmuję. Rozlega się ciche trzaśnięcie drzwi i zostaję sam, w łóżku, ze wzrokiem utkwionym w suficie.
Pierwsza myśl wpada mi do głowy i od razu chodzi o nią.
Wyobrażam ją sobie. Jej twarz, jej śmiech, jej zapach i robi mi się ciepło na sercu, a na wargi od razu wypływa uśmiech. Nie rozumiem tego, nie umiem w żaden sposób wytłumaczyć, ale wiem jedno. Nie jest już tak, jak kiedyś. Nie jest już tak, że zwyczajnie jej współczuję, usiłuję zbliżyć ją do siebie i pomóc jej. Bo teraz ona już nie potrzebuje pomocy. Czy właśnie dlatego przeskoczyłem na ,,wyższy poziom”? Czy dalej chcę być kimś, kogo będzie potrzebować, a teraz potrzebuje kogoś, kto ją …
Wzdycham cicho. No dalej Andreas, dokończ tę myśl.
Czy Sophie faktycznie potrzebuje kogoś, kto ją pokocha? Ale przecież ma już kogoś takiego. Ma Stephana.
I wtedy przechodzę do Stephana, a to sprawia, że czuję się, jakby ktoś kopnął mnie w żołądek.
On ją kocha. Od dawna. Może nawet od zawsze, od pierwszej chwili, w której ją spotkał. On ją całował. A ona go nie odepchnęła.
Tak, ale też nie wygląda na to, żeby ją to zachwyciło, prawda? Nie wygląda na to, żeby zamierzała zmienić jakoś ich relację. Powiedziała tylko, że nie chce uciekać, ale czy to automatycznie oznacza chęć zrobienia ogromnego kroku naprzód? Czy ta Sophie, którą znam jest w ogóle w stanie kogoś pokochać w taki sposób, by stworzyć z nim związek?
A ja? Przecież jeszcze miesiąc temu nawet nie myślałem o miłości. Dziwiłem się Stephowi, że dał się schwytać w jej sidła, sądziłem, że to coś na co mam jeszcze czas, a im później, tym lepiej. Więc czemu teraz w ogóle mam takie myśli? Co się zmieniło?
Wzdycham ciężko, przecierając twarz dłońmi, a potem spoglądam na zegarek. Jest dwudziesta czterdzieści trzy. Znaczy, że siedzę tu sam już dobre pół godziny, a wciąż jestem w tym samym, martwym punkcie. Nie rozumiem znacznie więcej niż rozumiem. I wciąż nie potrafię odpowiedzieć sobie na zasadnicze pytanie:
Co czuję do Sophie?
I nagle, jak na zawołanie, jakby moje intensywne myśli dotarły do niej, stąd aż do Willingen, rozlega się dzwonek mojej komórki, a kiedy spoglądam na wyświetlacz widzę, że to Sophie próbuje się do mnie dodzwonić.
Odrzucam pierwsze połączenie, ale ona nie rezygnuje. I w końcu, za piętnastym chyba razem, pasuję i odbieram.
-Tak?
-Możesz mi powiedzieć, o co ci chodzi?! – jej agresywny głos wypełnia moje ucho, drażniąc bębenki. Lekko odsuwam od siebie telefon i wzdycham cicho.
-Cześć, Sophie – witam się z nią spokojnie, chociaż mam świadomość, że to ją prawdopodobnie doprowadzi do jeszcze większej furii. I nie mylę się.
-Co ja ci, do cholery, zrobiłam, Andreas?! Bo nie przypominam sobie, żeby stało się coś, co mogłoby cię zranić albo …
Nagle urywa gwałtownie i milknie. Czekam cierpliwie, ale ona nie mówi ani słowa i przez długą chwilę słyszę tylko jej nieco przyśpieszony oddech. Moje serce też przyśpiesza, bo zdaje się, że właśnie doszła do jakichś wniosków i boję się co to może być.
-O Boże … - odzywa się, a w jej głosie wyraźnie wyczuwam zdumienie – Widziałeś nas, prawda? – marszczę brwi, bo nie wiem o co jej chodzi, a ona wtedy dodaje: - Widziałeś mnie i Stephana, wtedy kiedy mnie pocałował.
Robi mi się jednocześnie zimno i gorąco. Podnoszę się gwałtownie do pozycji siedzącej i przecieram czoło dłonią, podczas gdy moje serce wali teraz tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
-Widziałem – przytakuję po chwili niechętnie. To mogę jej powiedzieć, ale czy zamierzam się przyznać, że to właśnie tamto wydarzenie tak bardzo mną wstrząsnęło, że to przez nie zacząłem się w stosunku do niej inaczej zachowywać? Na pewno nie.
Ale Sophie nie jest przecież idiotką. Jak każdy myślący człowiek dodaje dwa do dwóch i szybko dochodzi do właściwych wniosków.
-To o to ci chodzi? – pyta, już znacznie spokojniejszym i bardziej cichym głosem niż wcześniej. Odnoszę nawet wrażenie, że jest w lekkim szoku – To dlatego nie chcesz ze mną rozmawiać?
W obliczu takich zarzutów, robię jedyną rzecz, jaka wydaje mi się teraz słuszna.
Posuwam się do kłamstwa.
-Pewnie, że nie – prycham i próbuję nadać swojemu głosowi jak najbardziej pogardliwy ton – Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? To nie ma z tym żadnego związku. Ty nie masz z tym żadnego związku.
Sophie milczy przez chwilę, wystarczająco długą, bym zdążył porządnie przekląć samego siebie i pogardzić sobą w myślach. A kiedy w końcu się odzywa, wyraźnie słychać, że jest zdezorientowana i trochę zmieszana:
-Więc co ma z tym związek?
-Skoki – mówię spokojnie, chociaż wszystko we mnie kipi – Miałaś wtedy rację. Nie idzie mi ostatnio na treningach. Myślałem, że jak się trochę odetnę od wszystkich i skupię tylko na skokach to mi pomoże. Koncentracja jest bardzo ważna. Dlatego nie chciałem odbierać od ciebie telefonów. Nawet dzisiaj nie poszedłem z chłopakami na miasto. Staram się zapewnić sobie ciszę i spokój, rozumiesz? Wyłączyć się. Naprawdę, tylko o to chodzi, Sophie.
W ostatnie słowa wkładam tyle łagodności, a wręcz czułości, ile powinienem, by zrekompensować jej swój wcześniejszy kpiący ton. I chyba udaje mi się ją uspokoić, bo wzdycha cicho, po czym odpowiada:
-Okej, rozumiem. Jasne, że skoki są dla ciebie bardzo ważne. Przepraszam. Nie chciałam być natrętna.
-Obiecuję, że jak wrócę to poświęcę Ci więcej czasu, dobrze?
-Jasne – mówi, a w tonie jej głosu da się wyczuć, że się uśmiechnęła. Też się uśmiecham, chociaż z lekkim trudem – No to już ci nie przeszkadzam. Koncentruj się i … do soboty.
-Do soboty – rozłączam się szybko i rzucam telefon byle gdzie na łóżko, a potem ponownie kładę się na plecach.
I wtedy, jakby do mnie dociera, chociaż powoli i stopniowo, jak gdyby ktoś wypisał mi odpowiedź na suficie.
Nieważne co sobie myślałem miesiąc temu. Nieważne, że nie czuję się gotowy na miłość. Bo miłość o nic nie pyta, tylko po prostu przychodzi wtedy, kiedy chce i zostaje, nawet jeśli ty nie chcesz.
Do mnie też przyszła.
Pokochałem dziewczynę, którą wszyscy nazywają moją przyrodnią siostrą, pokochałem dziewczynę, która może nawet nie wyobraża sobie samej siebie w związku.
A co najgorsze, pokochałem dziewczynę, którą kocha mój najlepszy przyjaciel.
[Sophie]
W sobotę od rana nie mogę usiedzieć w miejscu, więc tylko kręcę się bez sensu po domu. By jakoś zabić czas oczekiwania na powrót Andreasa, pomagam Karen przy obiedzie i zajmuję się Lindsay. O szóstej wieczorem wciąż siedzę z nią w salonie, a mózg mi się lansuje od tych wszystkich przygłupich kreskówek, które siłą rzeczy jestem zmuszona oglądać. Na szczęście nawet Lindsay w końcu ogarnia zmęczenie i zasypia, na moich kolanach. Ostrożnie zanoszę ją do łóżeczka, na górę, a potem wracam na dół. Już na schodach słyszę głosy rodziców. Docierają do mnie tylko strzępki ich rozmowy, ale to wystarcza, bym mniej więcej zrozumiała o co chodzi.
A chodzi o to, o co chodziło ostatnio.
Znowu ta cała tajemnica, z której ujawnieniem chcą czekać do sierpnia.
Gdybym była wciąż tą samą Sophie, co dwa miesiące temu to z pewnością udałabym, że nic nie usłyszałam i sprawa poczekałaby sobie do urodzin Andreasa. Ale teraz jestem inna, bardziej odważna, a w dodatku w ostatnim czasie w bardzo bojowym nastroju. To wszystko sprawia więc, że wchodzę gwałtownie do salonu, powodując natychmiastowe przerwanie rozmowy przez rodziców. Karen obdarowuje mnie ciepłym uśmiechem i rzuca beztrosko:
-Andi na pewno za chwilę przyjedzie.
-Co przed nami ukrywacie? – pytam znacznie ostrzejszym tonem niż początkowo zamierzałam. Uśmiech znika z twarzy Karen, a ona sama patrzy przerażona na mojego ojca. Przenoszę wzrok na niego i czekam. A tymczasem on wzdycha.
-Sophie, to nic takiego…
-Nie kłam. Wiem, że jest coś, czego nie chcecie nam powiedzieć. Coś, co dotyczy i mnie i Andreasa i zamierzacie z tym czekać aż do jego osiemnastych urodzin.
Wymieniają zaskoczone spojrzenia, wyraźnie zdumieni, że aż tyle wiem. Unoszę brew i patrzę na nich wyczekująco.
-Chcę wiedzieć – mówię stanowczo, krzyżując ramiona na piersiach – I jestem pewna, że jak Andreas wróci to mnie poprze – oboje milczą, a miny mają niezdecydowane, więc dodaję cicho: - Chyba jesteśmy rodziną, prawda? A rodzina się nie okłamuje.
Wypowiadając te słowa, patrzę przede wszystkim na ojca, mając nadzieję, że przekażę mu w ten sposób wszystko. Mam nadzieję, że zrozumie, iż już wystarczająco mnie w życiu zranił i zawiódł i że jest mi winny tą prawdę.
Ojciec wzdycha, przecierając czoło palcami. W końcu unosi głowę i spogląda na Karen.
-Powiedzmy im.
[Andreas]
Wchodzę do domu z ciężkim sercem, bo dobrze wiem, że za chwilę ją ujrzę, ujrzę ją po raz pierwszy odkąd uświadomiłem sobie, że ją kocham. I rzeczywiście, ledwo przekraczam próg, ona pojawia się w korytarzu, a mnie coś ściska w gardle.
-Chodź szybko do salonu – mówi. Odwieszam powoli bluzę, obrzucając ją zaskoczonym spojrzeniem, a jednocześnie rejestrując bardzo dużo szczegółów jej wyglądu. Duże oczy. Długie rzęsy. Zaróżowione policzki. Z trudem udaje mi się nad sobą zapanować, a ona już łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą.
-O co chodzi? – pytam zdumiony, chociaż nic mnie to nie obchodzi. Obchodzi mnie tylko to, że jej palce zaciskają się na moim nadgarstku, że jej skóra dotyka mojej skóry. W obliczu takiej bliskości nie jestem w stanie się skupić na niczym innym.
Sophie opada na kanapę, a ja siadam tuż obok niej. Kiedy puszcza moją rękę, ogarnia mnie lekkie rozczarowanie. Wtedy też dostrzegam, że nie jesteśmy sami, że w salonie znajdują się również rodzice. Stoją naprzeciwko nas i oboje wyglądają na trochę przerażonych.
-O co chodzi? – powtarzam, bo teraz gdy wraca mi zdolność logicznego myślenia, cała ta sytuacja wprawia mnie w zdumienie. Spoglądam na nich wyczekująco. Moja matka wzdycha cicho.
-Obiecaliśmy Sophie, że jak tylko przyjedziesz, powiemy Wam o czymś, o czym już dawno powinniście byli się dowiedzieć – mówi, co chwila rzucając okiem na Thomasa – Coś, z czym chcieliśmy zaczekać do Twoich urodzin, Andi, ale chyba nie ma sensu. Za trzy miesiące nie będziesz przecież bardziej dorosły niż jesteś teraz.
Spoglądam natychmiast na Sophie i widzę na jej twarzy podekscytowanie. Sam też czuję się poruszony – w życiu bym nie pomyślał, że coś takiego może mnie czekać po powrocie do domu, ale cieszę się bardzo. Może w obliczu ostatnich wydarzeń niewiele czasu poświęciłem tej sprawie, jednak to nie znaczy, że nie chciałem poznać prawdy. Przenoszę więc spojrzenie na rodziców i czekam, czekam niecierpliwie aż to z siebie wyduszą.
Przez chwilę panuje między nami cisza, tak nieznośna i męcząca, że aż namacalna. Mam wrażenie, że napięcie sięga zenitu. I w końcu nawet Sophie nie wytrzymuje.
-No więc? – rzuca ponaglająco, a ja widzę jej zaciśnięte w pięści dłonie, których kostki zupełnie pobielały. Mama znowu wzdycha, spoglądając na Thomasa, jakby poszukiwała pomocy. On łapie ją za rękę, niemal jak w geście solidarności i dodania otuchy. I właśnie ten jeden, pozornie nic nie znaczący gest sprawia, że całe podekscytowanie gdzieś się ulatnia, a mnie ogarnia niepokój, wręcz strach. Nagle obawiam się tej prawdy. Nagle doznaję przeczucia, że nie chodzi o nic dobrego.
Zanim jednak udaje mi się porządnie nastraszyć samego siebie, mama spogląda na mnie i w końcu się odzywa, a słowa, które wypowiada odciskają się na zawsze w mojej świadomości.
-Andi … Thomas jest twoim prawdziwym ojcem.
No … chyba wszystkie wiedziałyście, że tak będzie, więc trudno mówić o niespodziance, ale … no właściwie, nie mam żadnych ale. Jesteście okropne, że nie dałyście się zaskoczyć, nie lubię was ;P
P.S. WISŁA, WISŁAAAAAA!!! <3333
o shit! modliłam się, żeby to tylko nie było to...co teraz bd?przeciez teraz to oni są juz na serio rodzenstwem...no chyba ze okaże się coś nowego z Sophie.ale juz sama nie wiem co musiało by sie wydarzyć!
OdpowiedzUsuńkurcze, nie wiem jak to dalej pociągniesz!
pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek :*
na szczęście ja wiem jak to pociągnę, teraz już wiem :D
Usuńdziękuję za komentarz :)
Nie no, właśnie przeczuwałam ze tak bedzie. Ej no, ja nie chce tego. niech to bedzie jakaś pomyłka, dobra? albo zresztą ty wiesz jak powinno być najlepiej. Czekam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, domyślałam się, ale to nie zmienia faktu, że opisałaś to wszystko w świetny sposób! Po prostu niesamowity rozdział. Rozmyślania Andiego były tak świetnie pokazane, że jakoś tak w środku zaczęłam mu kibicować, mimo że od początku widziałam Sophie u boku Stephana.
OdpowiedzUsuńI ciekawe, co teraz będzie. Moim zdaniem rodzice popełnili ogromny błąd, że nie powiedzieli im na samym początku. Racja, Sophie była w złym stanie i mogła być nie gotowa, ale taka informacja od razu ułożyłaby ich uczucia i myślę, że nie doszło by do tego, co doszło. Pisałam kiedyś, że ja ich traktuję jak rodzeństwo. Ale po innych komentarzach było widać, że dla wielu to, że mieli nie być spokrewninieni biologiczne było otwartą furtką do miłości. Myślę, że dla nich też... Myśleli "rodzeństwo przyrodnie", ale w środku jakiś głosik podpowiadał "przecież nie jesteście rodzeństwem!" i to doprowadziło do tego, do czego doprowadziło. Dlatego gdyby widzieli, to by się w sobie nie zakochali...
I ciekawe, co teraz będzie.
uczucia Sophie nie są jeszcze ulokowane, także to zakochanie dotyczy tylko Andiego :D ale już nic nie mowię, bo ja zawsze mam za długi język ^^
Usuńdziękuję za komentarz :)
A wiesz, że o tym myslałam? Że w zasadzie nie wiemy co i do kogo czuje Sophie. Ciężko stwierdzić czy dla niej Andi był bardziej bratem, czy bardziej kimś innym.
UsuńMyśli Andiego poznać nam pozwoliłaś i dzięki temu naprawdę mu nie zazdroszczę.
Ale sam koncept mi się podoba. Taka informacja wprowadza taki... dramatyzm. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego!
http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/
uczucia Sophie też w końcu poznacie, chociaż jak tak patrzę na przyszłe rozdziały to widzę, że polubiłam pisanie z perspektywy Andiego. Ostatecznie, to on będzie teraz tym najbardziej cierpiącym, a ja jakoś lubię opisywać ból i smutek :D to chyba takie moje małe upośledzenie ;)
UsuńP.S. Nadrobiłam Twoje opowiadanie, zostawiłam komentarz, dodałam do obserwowanych. Naprawdę mnie zachwyciłaś ;)
Ból i smutek. Ciekawa jestem jak to będzie. Nawet sobie nie umiem wyobrazić jak się można czuć w takiej sytuacji. To musi być okropne i takie... straszne. No nic, poczekam cierpliwie.
UsuńP.S. Szybko nadrobiłaś, gratuluję ;) Dzięki za komentarz i pochwały, przesadzone ale miłe :D
nie, nie, nie, nie teraz. Nie teraz, kiedy on wie, że ją kocha i wszystko mogłoby iść w dobrym kierunku.
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie, nie teraz. Nie teraz, kiedy on wie, że ją kocha i wszystko mogłoby iść w dobrym kierunku.
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie, nie teraz. Nie teraz, kiedy on wie, że ją kocha i wszystko mogłoby iść w dobrym kierunku.
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie, nie teraz. Nie teraz, kiedy on wie, że ją kocha i wszystko mogłoby iść w dobrym kierunku.
OdpowiedzUsuńwybacz :P ja po prostu uwielbiam być okrutna, więc teraz był najlepszy moment :D
UsuńNo nie... Ja po prostu się śmiałam jak głupia, widząc, że dodałaś nowy rozdział, a teraz ... teraz niemal płaczę. Jak mogłaś to zrobić Andiemu, co? -.-
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdział jest perfekcyjny pod względem pisarskim,kochana, ale no!
Teraz są dwa wyjścia. Albo Sophie nie jest córką Thomasa, albo to wszystko, to jedna, ogromna pomyłka. Ot ^^
Czekam, strasznie czekam na kolejny, bo kiedy ja chcę więcej i pragnęłabym poznać uczucia Andreasa po tym - trasznym dla niego zapewne - wyznaniu, to ty mi ucięłaś rozdział :C
Pozdrawiam! :*
Heh czyli wyszło na moje xD
OdpowiedzUsuńMoje przesądy się opłaciły :)
Ale, że Thomas jest ojcem Andreasa?
Why?!?!
Oczywiście do rozdziałów przyczepiać się nie będę bo nie ma o co! Wszystko piękne, dokładnie opisane! :)
Pozdrawiam i weny! :)
Ej, nie. To nie powinno tak być.
OdpowiedzUsuńwybacz :)
UsuńNo co mi zostaje napisać, jak tylko to, że rozdział napisany świetnie, ale moja droga ja mam do Ciebie jedno pytanie jak ty im mogłaś to zrobić, nie no żal mi Andreasa i Sophie. Przecież to nie może być prawda, że oni są rodzeństwem, nie nie, to jakiś żart, jesteśmy w ukrytej kamerze czy coś :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jestem ciekawa co też nowego wymyślisz :D
Pozdrawiam :*
Wcale nie zdziwił mnie fakt, że Andi się zakochał w Sophie. Tego się spodziewałam :D No, ale jestem ciekawa tej tajemnicy. Mam jakieś podejrzenia, ale być może nie są one trafne. Mam nadzieję, że się wyjaśni to w następnym rozdziale. ;) Cieszy mnie to, że teraz się tak namieszało. Lubię skomplikowane sytuacje.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o moje opowiadanie, to nie wiem kiedy wrócę. Nie mam jakoś weny na pisanie prozy, wiersze idą mi ostatnio lepiej.
Ps. Wybierasz się na skoki do Wisły ?
kochana, ostatnie zdanie to wyjaśnienie tajemnicy :D
Usuńco do Wisły to tak, jadę! i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie z tego powodu <3
a co jest szansa, że Cię tam spotkam? :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńale jestem lewa, bo nie doczytałam końcówki :D matko kochana! ;)
Usuńszansa na to, że mnie spotkasz istnieje ;) Podobno dość łatwo mnie zauważyć, bo się rzucam w oczy, tak mi moja przyjaciółka kiedyś powiedziała ;) Więc zobaczymy.
Usuńbędę szukać :) a teraz przepraszam, ale wracam do żałoby, bo Kłuska nie będzie w konkursie :(
UsuńEj, jak możesz nam to robić??? Podejrzewałam to,ale wierzyłam, że to nieprawda. Mam nadzieję, że stanie się coś dzięki czemu andreas nie będzie "prawdziwym" bratem Sophie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Ps. Przez Cb mam dziwne sny z Andeasem w roli głównej ;D
w jakim sensie dziwne? ^^
UsuńAndreas mówi po polsku (poprawnie,)a mój tata ma romans z mamą andie'ego, a moja mama o tym wie i nic sobie z tego nie robi oraz się z nią spotyka.
Usuńhahaha. No nieźle :D daj znać jak się cos jeszcze pojawi, możemy je razem zinterpretowac :P
UsuńOczywiście, że musiało się to stać w momencie, kiedy A. uzmysłowił sobie, że jednak ją kocha. Że kocha swoją siostrę.
OdpowiedzUsuńAch, życie lubi płatać na takie niespodziewane psikusy.
Ej, a ja nie wiedziałam, że tak będzie! Kombinowałam w całkiem przeciwnym kierunku, a tu proszę jednak okazało się, że są prawdziwym rodzeństwem. No, no i to akurat teraz, gdy Andreas wreszcie połapał się w swoich uczuciach. Ma chłopak zagwozdkę. Nie zazdroszczę mu tego. Bo choć kocha Sophie, to jednak jakiś związek jest tutaj niemożliwością, prawda? Wątpię też, że taka ucieczka jaką sobie zaserwował na coś się zda. Dziewczyna jest bystra i szybko wszystko zrozumie.
OdpowiedzUsuńEh, już się nie mogę doczekać, aby się dowiedzieć, co tam sobie wymyśliłaś.
Pozdrawiam!