wtorek, 17 września 2013

Epilog: Do you like happy ends?

Półtora roku później

[Sophie]

Tylko raz w roku zdarza się, by skocznia Müllenkopfschanze była po brzegi wypełniona ludźmi.
A dzieje się to oczywiście, podczas jednego z konkursów Pucharu Świata.
Pamiętam jak byłam tutaj pierwszy raz. Wspominam to doświadczenie bardzo dobrze, mimo że wtedy nie potrafiłam w pełni docenić piękna skoków narciarskich i czułam się przytłoczona takim tłumem ludzi. Teraz też nie zachwycają mnie fale kibiców, głośnych i rozwrzeszczanych, ale jakoś nie zaprzątam sobie tym głowy. Przyszłam tutaj tylko dla jednej osoby. I zamierzam wspierać ją tak mocno, jak potrafię.
Pierwsza seria dobiega końca i czekam z niecierpliwością pod hangarem, przeznaczonym dla niemieckich skoczków. Serce mi drży z podekscytowania, a potem prawie przestaje bić, gdy wreszcie go widzę.
Nie pozwalam mu znaleźć się przy mnie; sama dobiegam do niego, tak że spotykamy się gdzieś w połowie drogi, jaka nas dzieli. Andreas otwiera ramiona, ale ja zawieszam mu się na szyi i tylko jego niezwykły refleks, z jakim przytrzymuje moje biodra w górze chroni nas przed upadkiem.
-Jezu, ty wariatko – sapie, kompletnie zaskoczony, ale uśmiecha się szeroko i całuje mnie przelotnie w usta. Ja też się uśmiecham.
-Andi, prowadzisz po pierwszej serii! – mówię uszczęśliwiona – Wygrasz konkurs i pokażesz wszystkim, że jesteś najlepszy!
Jednak to co mówię wyraźnie nie robi na nim wrażenia, bo ledwo kończę nachyla się i całuje mnie ponownie, tym razem dłużej i zachłanniej. Wiem, że jesteśmy w miejscu publicznym, wiem, że roi się tu od skoczków i dziennikarzy, ale prawdę mówiąc, nic mnie to nie obchodzi.
Obchodzi mnie tylko Andreas.
W końcu odrywamy się od siebie, a wtedy on stawia mnie na ziemi, najwyraźniej nie potrafiąc już wytrzymać ciężaru mojego ciała. Śmieję się cicho i właśnie mam zamiar powiedzieć mu coś uszczypliwego na ten temat, ale wtedy zauważam osobę, przechodzącą obok nas i zapominam o tym.
-Cześć, Steph – mówi Andreas, który też go zauważył. Stephan odwraca się w naszą stronę i uśmiecha lekko.
-Hej Andi. Znakomity skok, stary.
Przybijają sobie piątkę i dopiero wtedy Stephan zwraca na mnie uwagę.
-Cześć, Sophie.
Nie czekam na nic więcej. Stephan nie otwiera ramion, ale ja i tak przysuwam się do niego i wtulam mocno w jego tors. Mija chwila, nim on też mnie obejmuje, wyraźnie zaskoczony. Odnoszę wręcz wrażenie, że najpierw spojrzał na Andreasa, by się upewnić, że mu wolno.
To nawet całkiem zabawne. Oczywiście, teraz. Półtora roku temu nie było nam do śmiechu.
Ale może to było nam potrzebne. Może dzięki temu staliśmy się mądrzejsi i dojrzalsi, może dzięki temu ja i Andreas jesteśmy teraz lepszą parą, może nasza miłość jest silniejsza, a przyjaźń łącząca całą naszą trójkę przetrwa już wszelkie burze i próby.
Może. Może nie. Pozostaje mieć tylko nadzieję, ale ja tą nadzieję mam i pielęgnuję ją w sobie od nowa, każdego dnia.
Odsuwam się powoli od Stephana i obdarzam go kolejnym uśmiechem, który on odwzajemnia, po czym przenosi wzrok na Andreasa.
-To co, zbieramy się powoli? Muszę dziś pokazać niedowiarkom, że umiem skakać, a ty masz chyba konkurs do wygrania.
-To prawda – zgadzam się. Potem błyskawicznie całuję Andreasa, ostatni raz przytulam Stephana i zostawiam ich samych, zmierzając w stronę trybun, gdzie może przy odrobinie szczęścia znajdę Karen, ojca i Lindsay, która po raz pierwszy dostała szansę sprawdzenia się w roli kibica.
Unoszę wysoko głowę i spoglądam w niebo. Słońce przebija się przez chmury, a obficie padający śnieg nadaje temu wieczorowi wyjątkową, niemal magiczną atmosferę.
Dzisiaj jest piękny dzień.
I oby tylko takie przed nami.


Tak, wiem.
Dodawanie rozdziałów w środku tygodnia w roku szkolnym grozi stryczkiem, ale musiałam.
Bo mam dzisiaj taki dzień.
Bo chciałam już to zakończyć.
I w jakiś sposób się tego pozbyć.
Nie będę długo mówić.
Chcę Wam wszystkim podziękować, za to, że byłyście, czytałyście, komentowałyście.
Nie wyszło tak jak chciałam.
Ale skończyłam. Nie przerwałam, nie porzuciłam. Skończyłam i chociaż z tego się cieszę.
Także jeszcze raz dziękuję Wam, kochane.
Teraz znajdziecie mnie TUTAJ.
I na Bartku, ale tam już tylko jeden rozdział i również koniec.
Trzymajcie się cieplutko <33