piątek, 13 września 2013

Dwudziesty trzeci: Now everything goes to the end.

[Stephan]

Siedzimy u mnie w domu.
Oglądamy telewizję.
Sophie jest tuż obok, tak blisko, że niemalże trzymam ją w ramionach.
Powinienem czuć teraz euforię, radość, ekscytację, jak zawsze gdy mam ją przy sobie i oddychamy tym samym powietrzem.
Zamiast tego czuję palące wyrzuty sumienia.
Spoglądam na nią kątem oka. Oczy ma utkwione w ekranie telewizora, ale wzrok jest nieobecny, co pozwala wysunąć wniosek, że ani trochę nie skupia się na filmie. Jej myśli dotyczą czegoś całkowicie innego, czegoś odległego.
Czegoś.
A może kogoś.
Wiem, że znowu myśli o Andim. Znowu zastanawia się kiedy się obudzi, czy w ogóle się obudzi i co się stanie z nią i z nim, gdy już przyjdą wyniki.
Wyniki...
Przeszywa mnie ostry dreszcz, a sumienie znowu się odzywa. Sumienie krzyczy głośno, podsuwając mi obraz mojej kurtki, wiszącej sobie na garderobie, na dole, kurtki, w której kieszeni spoczywa koperta z wynikami testu na ojcostwo.
Zabrałem ją.
Ukradłem.
Tak właśnie widzę swój postępek we własnych oczach. Zachowałem się jak złodziej, jak zdesperowany idiota, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia jak to odkręcić.
Wiem już na pewno, że nie da się niczego cofnąć. Otworzyłem kopertę, a wręcz ją rozerwałem, nie mam więc możliwości włożenia tego listu ponownie do skrzynki Sophie i udawania, że dopiero co przyszedł, a ja nic z nim nie mam wspólnego.
Wszystko mam z nim wspólnego.
Wzdycham ciężko, dochodząc do rozpaczliwego wniosku, że wciąż tkwię w miejscu i nie wiem co zrobić.
I właśnie wtedy Sophie się odzywa.


[Sophie]

Jeśli w przeciągu następnych paru dni Andreas się nie obudzi, a wyniki testu nie przyjdą, to jak Boga kocham, wezmę i zwariuję.
A tymczasem niech mi ktoś powie, że się wszystko ułoży, choćby to miało być jawne oszczerstwo, w które i tak nie uwierzę.
Spragniona tego jednego, głupiego kłamstwa odrywam oczy od ekranu telewizora i odzywam się:
-Steph?
-Hmm?
-Co jeśli Andreas nigdy się nie obudzi?
Teraz i on przestaje oglądać film i spogląda na mnie, a gdy nasze oczy się spotykają, widzę w jego tęczówkach zaskoczenie.
Zaskoczenie, które mija, bo potem zostaje już tylko zrozumienie. Tak, Stephan rozumie moją potrzebę zapytania o coś, na co on sam przecież nie zna odpowiedzi. Wie, że oczekuję tylko zwykłych, pustych słów, które w żaden sposób nie zmienią rzeczywistości, ale pozwolą mi zachować nadzieję i wiarę w to, że jeszcze się wszystko ułoży.
-Nie możesz tak myśleć, Sophie – mówi więc, bezbłędnie odgrywając rolę dobrego przyjaciela - Andreas jest młody i zdrowy … Ma silny organizm. I na pewno nie przestaje walczyć. A pewnego dnia wygra. Obudzi się. I wszystko będzie dobrze.
-Nie wszystko – zauważam cicho – Wyniki wciąż nie przyszły.
Kiedy wypowiadam te słowa, widzę zmianę w twarzy Stephana, widzę jak cały się napina i sztywnieje. Zaskakuje mnie ta reakcja, ale zaraz uświadamiam sobie, że to na pewno dlatego, iż on też oczekuje tych wyników. Nie sądzę, by było to w stanie zmienić coś między nami, ale mimo wszystko jest ciekawy czy ja i Andreas jesteśmy rodzeństwem czy nie.
-Przyjdą – odpowiada w końcu cicho, a w jego oczach pobłyskuje przekonanie.
Mówi spokojnie, z otuchą, ale mnie to nie uspokaja. Wręcz przeciwnie, nagle czuję się wyprowadzona z równowagi. Prostuję się na łóżku i spoglądam na niego z ogniem w oczach.
-Czekamy już prawie dwa miesiące! - nie mogę się powstrzymać i wybucham gniewem, bo prawdę mówiąc nie daję już sobie z tym wszystkim rady. Staram się żyć normalnie, ale cała ta sytuacja mnie przerasta. Nie wytrzymuję już psychicznie. Mam wrażenie, że lada dzień oszaleję – Andreas jest w szpitalu, leży w śpiączce, może się nigdy nie obudzić, a oni potrzebują tyle czasu, żeby dać mi odpowiedź na głupie pytanie czy mamy tego samego ojca czy nie?! Ile to może jeszcze trwać, Steph? Ile?!
Stephan patrzy na mnie z lekkim przerażeniem. Uświadamiam sobie, że płaczę, więc przyciskam dłonie do twarzy i próbuję się opanować. Jestem tak roztrzęsiona i rozstrojona, że pytanie, które zadaje mi po chwili chłopak nie wydaje mi się aż tak dziwne, jak jest w rzeczywistości:
-Jak bardzo chcesz poznać te wyniki, Sophie?
Odsłaniam twarz i spoglądam na niego załzawionymi oczami. Nie wiem jaki mam wyraz twarzy, ale chyba malują się na niej ta rozpacz i desperacja, które odczuwam, bo Stephan ma dziwną minę. Spodziewałabym się po nim współczucia, ciepłego słowa, bo przecież on sam nic nie może w tej sprawie zrobić, a tymczasem wydaje mi się, że znowu widzę w jego oczach wyrzuty sumienia.
Przełykam ślinę pomieszaną z gorzkimi łzami i zgodnie z prawdą odpowiadam:
-Bardziej niż możesz to sobie wyobrazić, Steph.
Przez chwilę nic nie mówi, tylko na mnie patrzy w ten sam niezrozumiały dla mnie sposób. Już mam zapytać, gdy on mnie ubiega:
-A jeśli … jeśli okaże się, że Andi jednak jest twoim bratem … to ty i tak będziesz chciała jego, a nie mnie?
W jego głosie słychać jakąś rozpaczliwą desperację. Wygląda teraz tak jak ja musiałam wyglądać parę minut temu. Patrzy na mnie, ale nie z nadzieją, że odpowiem tak, jak on by tego chciał. W jego oczach widzę, że oczekuje szczerej, rozstrzygającej raz na zawsze całą tą sprawę odpowiedzi.
-Tak – mówię więc cicho i do bólu szczerze – I tak będę chciała jego.
Odwracam wzrok, bo nie chcę widzieć jego miny. Nie chcę mieć tej świadomości, że znów go zraniłam. Podpieram czoło ręką i zamykam oczy.
Przez długą chwilę panuje między nami cisza. W końcu słyszę jak Stephan podnosi się z łóżka i kieruje się do drzwi.
Nim udaje mi się cokolwiek zrobić czy powiedzieć, wychodzi, zostawiając mnie zupełnie samą. Oczekuję łez, ale chyba już wszystkie możliwe wylałam. Przecieram więc wilgotne policzki, biorę głęboki, uspokajający oddech i właśnie postanawiam, że przejdę się do szpitala i posiedzę sobie przy Andreasie, gdy drzwi się otwierają i staje w nich Stephan. Stephan, trzymający w ręce kurtkę i grzebiący w jej kieszeni, aż w końcu wydobywa z niej coś i podchodzi bliżej mnie.
-Proszę – mówi, wyciągając w moją stronę rękę, z przedmiotem, w którym rozpoznaję kopertę. Kompletnie zaskoczona, marszczę czoło i patrzę na niego z niezrozumieniem.
-Co to jest? - pytam, biorąc od niego kopertę i oglądając jej wierzch. Jest rozerwana, więc ktoś już ją otwierał. Odwracam ją drugą stroną i mój wzrok pada na wypisany małą czcionką tekst. Nachylam się, by lepiej widzieć i serce we mnie zamiera.
Laboratorium Analityczne w Monachium.
Unoszę głowę jak oparzona. Stephan patrzy na mnie przepraszająco.
-Tamtego dnia, gdy poprosiłaś mnie, żebym opróżnił skrzynkę na listy... Znalazłem go. I zabrałem. Wiem, że nie powinienem. Ale przeraziłem się, gdy to zobaczyłem, przeraziłem się na myśl, że mogłabyś …
-Czytałeś? - pytam cicho, przerywając jego niezgrabny wywód. Sama nie wiem czy jestem teraz bardziej zdezorientowana, przerażona czy wkurzona. W każdym razie na jego twarzy widzę wymalowaną odpowiedź. Czytał. Tamtego dnia. I od tamtego dnia zna prawdę.
-Czytałem – przyznaje. Znów milczymy, mierząc się spojrzeniami, podczas gdy ja cały czas trzymam w ręku tę kopertę, kopertę zawierającą najbardziej przeze mnie wyczekiwany list w życiu, kopertę, która kojarzy mi się teraz z bombą albo czymś równie niebezpiecznym – Nie otworzysz? - pyta cicho Stephan.
-Boję się – wyznaję równie cicho co on. Chłopak uśmiecha się delikatnie, po czym podchodzi ku mnie i siada obok mnie na łóżku.
-Nie musisz się bać, Sophie. Negatywny. Ty i Andi nie jesteście rodzeństwem. Nigdy nie byliście. Zresztą sama sprawdź.
Delikatnie wyjmuje mi kopertę z ręki, po czym wyciąga z niej kartkę i podaje mi ją.
Łapię ją drżącymi dłońmi, rozprostowuję i przebiegam oczami po tekście. Z bijącym mocno sercem szukam tego jedynego słowa, potwierdzenia tego, co powiedział Stephan. Nie mam powodów, by mu nie wierzyć, ale muszę się sama przekonać. Muszę to ujrzeć. Muszę być pewna.
I znajduję. Słowo negatywny prawie bodzie mnie w oczy. Z serca spada mi ogromny ciężar. Odsuwam od siebie kartkę i wzdycham głęboko, a całe moje ciało zalewa ciepła fala szczęścia i ulgi.
-Gratuluję – słyszę głos Stephana. Spoglądam na niego i widzę, że próbuje się uśmiechnąć, co nie bardzo mu wychodzi, bo cały aż emanuje bólem. Nie jestem jednak w stanie mu współczuć. Zbyt mocno cieszę się tym, czego się przed chwilą dowiedziałam i zbyt mocno on sam mnie zawiódł, żebym zdołała wykrzesać z siebie jakiekolwiek pozytywne uczucia w jego kierunku. Przynajmniej na razie – I przepraszam – dodaje szybko – Tak strasznie cię przepraszam, Sophie.
Kręcę tylko głową i już otwieram usta, żeby coś powiedzieć, gdy odzywa się moja komórka. Wydobywam ją z kieszeni. To Karen. Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
-Obudził się – mówi krótko i zwięźle – Andi się obudził.
Kręci mi się w głowie od nadmiaru szczęśliwych wieści, więc łapię się za głowę i uśmiecham się szeroko.
-Już jadę – odpowiadam tak samo zwięźle, gdy już dochodzę do siebie, po czym rozłączam się i patrzę na Stephana.
-Zawieź mnie do szpitala – proszę. A on nie pyta.
Minutę później jesteśmy już w drodze.


Jeszcze tylko epilog.
Bogu dzięki.
Trzymajcie się.

49 komentarzy:

  1. Jeszcze tylko epilog???
    Buuuu, ja będę płakać :( Zżyłam się z nimi wszystkim masakrycznie, a tu już koniec.
    Ten rozdział był uroczy, czarujący i chyba można rzec, że więcej w nim szczęścia i radości niż bólu.
    Bo ja się bałam, że Andi umrze, że będą tym cholernym rodzeństwem, albo, że dowalisz i jednym i drugim. A tu ani to, ani to.
    Czyli rozumiem , że będą już razem, że Welli całkowicie wyzdrowieje, wróci do skoków i będzie prawdziwy baśniowy Happy End.
    Żal mi tylko trochę Stephana, bo naprawdę zachował się w porządku, kochany chłopaczek, choć wyznaję, przez większą część opowiadania go nie znosiłam. Ale udało Ci się zmienić moją opinię.
    Będę za Andim i Sophie bardzo tęsknić.
    Kocham Cię i wszystko co piszesz.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak, prawdziwy baśniowy Happy End.

      No nic, dla Was wszystko ;*
      Dziękuję ;D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, skoro już nie jestem tą jedyną, która wie, mogę sobie komentować na luzie.
    Ja wiem, że to jest tak bardzo nie w Twoim stylu, ale pomyśl o tym ile nam czytającym sprawiłaś radości. Nie marudź na nich, bo ja Ci nie pozwalam.
    Pamiętasz chyba jak zareagowałam na treść tego rozdziału, więc się nie będę powtarzać.
    I tak szczerze, to się boję. W końcu już piątek i sprawdzian z matmy za mną...
    No nic. Będę twarda.
    Kocham Cię <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sprawiłaś radości.
      eee tam.
      mi by więcej radości sprawiło wybicie ich wszystkich w pień, no ale ...
      obiecałam happy end, to go macie.
      Niestety ;<
      Dziękuje kochana <3

      Usuń
  4. Och! Ach?! i Uch! Jak miło, że po wakacjach mogę czytać to co od zawsze podejrzewałam i choć bardzo lubię to opowiadanie i nie chciałabym się z nim rozstawać to czuję taki błogi spokój, że wiedziałam!
    Wiedziałam, że nie mogą być rodzeństwem! xD
    Szkoda mi z jednej strony Stephana bo to całkiem dobry facet jest, ale jakoś mi nie pasuje Sophie do niego. Ona sama już wie, że kocha bardziej Andreasa! No i cud nastąpił, że nasz śpiący książę się obudził ;)
    Nie mogę się doczekać epilogu! <3
    Pozdrawiam i weny!

    http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/ [8]

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże... o mój Boże!
    Kocham Cię, wiesz?

    Steph dostał za swoje, bo ta rozbrajająca szczrość Sophie była warta wszystkiego <3 Tak mi go żal, że aż wcale ^^

    Ale ona powinna się bardziej na niego wkurzyć, ale ok, wyniki w tamtej chwili były najważniejsze.
    Bo NEGATYWNE <333333333333
    I Andi się obudził ^^
    <333333

    I teraz Madzia przewiduje przyszłość:
    Weli i Sophie będą żyć długo i szczęśliwie z gromadką słodziutkich bachorków skaczących na nartach rzecz jasna, a odległą, ciemną krainę z potworami zamieszka czarnoksiężnik Steph ^^
    O matko... jaka ja jestem głupia XD

    I jak to tylko epilog, hmm? Ja się domagam drugiej części tego opowiadania, np. wersja starsza Andiego i jego małżonki ^^
    Oł je <3

    I to tyle.
    Kocham <3

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przeżyłabym gdybym dłużej miała o nich pisać, naprawdę.
      Bardzo Ci dziękuję, kochana.
      Ale dla mnie to przeogromna ulga w końcu się z nimi rozstać.
      i jak tak teraz myślę, to mogłam skorzystać z Twojej wizji zakończenia, ale akurat Steph najmniej mnie z wszystkich nich wkurzał, także szkoda by bylo chlopaka ;>
      No. Dziękuję Ci bardzo, jeszcze raz.
      Kocham Cię również <3

      Usuń
    2. Ulga? Czy Ty wiesz jak mi ich będzie brakować? Skorzystam z Twego pomysłu i sobie wydrukuję całość ^^ Tak ^^
      No i pewnie, że mogłaś wykorzystać mą wizję ^^ Ja Ci od początku mówiłam, że to będzie najfajniejsze XD

      Usuń
    3. szkoda tuszu i papieru na to.
      no mogłam, mogłam, ale obiecałam, nie?
      i ja miałabym jednak ochotę skrzywdzić kogoś innego, a najlepiej wszystkich, z czego już raczej byś zadowolona nie była :D

      Usuń
  6. Już epilog? Szkoda. Mam nadzieje, że teraz się już wszystko ułozy i Sophie i Andi będą mogli być już razem

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że to już koniec... No ale przynajmniej szczęśliwy.
    Odlądałaś już film "Darów"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jadę w przyszły weekend.
      to znaczy mam nadzieję.
      a jeśli nie, to obejrzę sobie w domu, na laptopie :D
      wciąż wierzę, że jednak aż tak tego nie spieprzyli ^^

      Usuń
  8. Włączyłam sobie przygnębiającą muzykę, przygotowałam się na płacz i wszystko co najgorsze, a Ty mnie tu tak pozytywnie zaskakujesz :)
    Okej, ja Ci już mówiłam, że wierzę w Twoje dobre serce i nie zamierzam podejrzewać, że zgotowałaś im tam jeszcze coś złego :D Wierzę, że zakończysz to szczęśliwie, a Andreas i Sophie jeszcze dużo razem przeżyją :) Tylko nie zapominaj o Stephanie! Nie zostawiaj go samego, bo bez względu na szczęście Andiego i Sophie, zakończenie, w którym Stephan pozostaje sam, dla mnie będzie smutne! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to jednak zakończenie w jakiś sposób będzie smutne :P
      tak, nawet ja mam dobre serce, chociaż nawet nie wiesz jak mnie boli kończenie tego w taki sposób.
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Dość zaskakujący rozdział, jak na twoje standardy! Ja to się gotowałam na płacz, zgrzytanie zębów, a tu proszę jaka przyjemna niespodzianka!
    Zdaje się, że wszystko idzie po myśli Sophie. Dziewczyna dostała wszystkiego, co chciała i nawet nie wrzeszczała tak bardzo na Stephana za tą kradzież nieszczęsnego listu. Spodziewałam się wybuchu z jej strony, ale widocznie okoliczności złagodziły wyrok chłopaka :D
    Wiesz co ci powiem? Jednak po tym wszystkim - negatywnym wyniku badań i przebudzeniu się Andiego, ja wciąż jakoś ci tak szczególnie nie ufam. Przecież taki prawdziwy happy end to nie jest w twoim stylu xD Nie, nie pomyśl sobie, że się z niego nie cieszę. Cieszę się bardzo, ale powoli zaczynam się zastanawiać czy nie planujesz jakieś ostatniego boom. Tylko przestrzegam, że to byłoby niesamowicie okrutne z twojej strony!
    Czekam na koniec, choć jednocześnie smutno mi, że to JUŻ koniec. Ja z wielką chęcią poczytałabym jeszcze kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt kolejnych rozdziałów w twoim wykonaniu.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie wręcz przeciwnie, ten koniec baaardzo cieszy :P
      nie, nie będzie żadnego BOOM.
      ja też potrafię być dobra.
      Tak trudno w to, kurde, uwierzyć? :D
      Trzymaj się :*

      Usuń
  10. Już epilog? Już koniec? Oh nooooo! Ja nie chcę.
    Dobrze, że Stephan się przyznał, że oddał list i wszystko zostało wyjaśnione.
    Teraz czekam na iście bajkowy happy end! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie prowokuj mnie w tym happy endem :P

      Usuń
    2. Dlaczego? Ja chcę, żeby wszyscy byli szczęśliwi i już! :)

      Usuń
    3. a ja bym ich najlepiej wszystkich wybiła :D

      Usuń
    4. Prawdę mówiąc, to też bardzo kusząca wizja! :))

      Usuń
    5. no wiem, ale musiałam się powstrzymać, bo obiecałam happy end. Niestety ;<

      Usuń
    6. Oj tam, przecież to Twoja historia i możesz z nią zrobić, co tylko chcesz :)

      Usuń
    7. i nie mogłaś mi okazać tego wsparcia wcześniej, prawda? :D
      teraz już niestety za późno.

      Usuń
    8. Przecież ja Cię zawsze wspieram, nooo! :D I tak pogodziłabym się z każdą Twoją decyzją, nie miałabym innego wyjścia :)

      Usuń
    9. no raczej.
      w końcu, jak to powiedziałaś, ja tu rządzę!
      niestety, moje rządy nie wypadły pomyślnie.
      chyba abdykuję i powyżywam się na swoich bohaterach gdzie indziej, a im dam już spokój :P

      Usuń
    10. Ohh, nadal trochę mi szkoda, bo dzięki Tobie trochę inaczej patrzyłam na Wellingera w Wiśle, haha :)))

      Usuń
    11. No wiesz, już tak nie do końca obojętnie i z takim podejściem: "łeee, niemiec, blee", tylko tak bardziej przyjaźnie :))

      Usuń
    12. ja mam raczej "łee, austriak, blee" :D
      a przecież Welli to taka urocza chłopczyna jest, że jego nie można nie kochać :)
      Maciej mógłby się uczyć,oo!
      zwłaszcza jak traktować kibiców.
      ugh, dobra, już nie wylewam swoich żali do pana K.
      skończyłam ^^

      Usuń
    13. Być może i uroczy, ale ja trzymam się z daleka od niemców :D
      Noo ale M. to chyba już z takim podejściem do świata się urodził i trudno to zmienić

      Usuń
    14. rozumiem, historii nie przeskoczymy ;)
      ale to dziwne, bo Kuba sprawia wrażenie kompletnie innego człowieka niż jego szanowny braciszek.
      halo, genetyko, chyba się zaspało?

      Usuń
    15. Kuba to anioł i chyba nie ma w tym stwierdzeniu zbyt wielkiej przesady. Ale żeby zachować w przyrodzie równowagę, to do tego kubańkowego anielstwa trzeba było dokoptować jakiegoś diabełka i tak oto powstał maciej :D

      Usuń
    16. no oczywiście to ma sens ;D
      w każdym razie cieszę się, że jest chociaż ten Kuba, który trzyma poziom i nie sprawia, że nazwisko ,,Kot" kojarzy mi się teraz tylko i wyłącznie z czymś ... niekoniecznie przyjemnym ;)

      Usuń
    17. Kuba - ostatni sprawiedliwy wśród żyjących kotów haha :)) Musi mu być ciężko, bo nosi na ramionach tak wielkie brzemię i do tego skazany jest na wieczne towarzystwo swojego brata ...

      Usuń
    18. ale oni sie podobno lubią.
      I Maciej - ale też podobno - bardzo go wspiera.
      a ja myślę, że się cieszy,że mu lepiej idzie.
      eh wiem. Jestem okrutna.
      no i trudno.

      Usuń
    19. Trudno mi coś powiedzieć, bo ich nie znam i jedynie na podstawie zdjęć, czy wywiadów mogę sobie jakąś ocenę na ten temat wyrobić, ale nie musi ona mieć pokrycia w rzeczywistości.
      Podobno Kuba kilka lat temu był przedstawiany jako zdecydowanie większy talent niż Maciej, ale jak widać los okazał się być przewrotny i teraz to M. jest wyżej.

      Usuń
    20. ogólnie ich pierwszy trener uważa, że Kuba wciąz jest tym większym talentem, tylko że się spala psychicznie, bo jego nastawienie jest takie ... no wiesz. Mówią na niego Psychol i on jest taki masakrycznie energiczny,wręcz nadpobudliwy, co raczej w skokach nie pomaga :)

      Usuń
    21. A szkoda, bo ja naprawdę szczerze mu kibicuję i liczę, że jeszcze uda mu się zrobić coś większego :)

      Usuń
    22. uda się. ja w niego wierzę :D

      Usuń
    23. To jest nas co najmniej dwie, więc musi się udać :))

      Usuń
  11. Szybko ten koniec przychodzi. Ale nic nie mówię, poczekam ;) Na razie wszystko pięknie się układa i jest tak pięknie, że aż się boję czy nie za pięknie.
    Szkoda Stepha, ale cóż.
    Tylko żal, że koniec się zbliża.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj kochana, ja nie wierzę, że może być tak pięknie.
    Ona do niego pojedzie, wtuli się, powie, że nie są rodzeństwem i na zawsze będą razem.
    Ale i tak z jednej strony nie będzie tego happy endu. Chodzi mi o Stepha.
    Przecież on ją tak kocha.
    Żal mi się robi tego chłopaka.
    Ale no cóż. Nie można mieć wszystkiego :(
    Przynajmniej Sophie i Andi będą szczęśliwi.
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też sie nie ciesze, że Stephan cierpi, bo go baaardzo lubię, no ale taki happy end Wam obiecalam i tak być musi.
      Dziękuję kochana ;*

      Usuń
  13. Żałuję, że dopiero w sobotę znalazłam to opowiadanie, bo nic dawno mnie tak nie wciągnęło jak ta historia. Obiecywałam sobie, że przeczytam tylko jeden, max 2 rozdziały i pójdę spać, ale pochłonęłam całość i zarwałam nockę (nie powinnam się tak rozgadywać :P) I bez względu na to jak to zakończysz, uwielbiam je :D (Chociaż wolałabym happy and z Andim, jeśli mogę coś powiedzieć :P)

    OdpowiedzUsuń
  14. Stwierdzam, że czasem naprawdę opłaca mi się komentować u Ciebie po czasie. Jak czytałam za pierwszym razem, to bardzo się obawiałam, że ta cudowna sielanka z tego rozdziału to istna cisza przed burzą, że dajesz nam teraz tyle szczęścia głównie po to, żeby w epilogu mieć co zniszczyć. Jednak teraz, nauczona wcześniejszymi podejrzeniami wobec Stephana, popatrzyłam na komentarze i odetchnęłam z ulgą, bo chyba żadnej epilogowej katastrofy nie będzie, a ten cudownie romantyczny i pozytywny rozdział to wstęp do równie pozytywnego i szczęśliwego zakończenia.
    Mogę się więc w pełni cieszyć tym wszystkim, co się tutaj wydarzyło.
    No może poza panem Stephanem, bo serce się kraja, jak się czyta o jego nieodwzajemnionych uczuciach. Szczególnie, kiedy Sophie mu powiedziała, że wolałaby Andiego, nawet jako brata, niż jego. Biedny! Wynagrodź mu to jakoś! Daj mu Viole :D
    Tym bardziej, że w tym rozdziale zupełnie się zrehabilitował za te wyniki, albo raczej pokazał, że zrobił to tylko i wyłącznie z miłości, ciekawości i mając nadzieję, że pozytywny wynik jednak coś zmieni. Ta jego część udowodniła, że wcale nie jest zły i nie zrobił tego, żeby zaszkodzić Sophie i Andiemu, nie miał niecnych planów, żeby zatrzymać wyniki albo je sfałszować - czego się obawiałam - tylko po prostu żałował swojego występku i pragnął go odkręcić, ale nie wiedział jak. Dlatego w pełni mu wybaczam i mam nadzieję, że Sophie zrobi to samo. Niech ona pomyśli co by zrobiła dla Andiego, jak wiele. Tyle samo Stephan był w stanie zrobić dla niej i pewnie dalej jest, mimo iż w tym momencie wszystkie jego nadzieje już zgasły.
    No i Andi się obudził. Po prostu wszystko jest cudowne i idzie ku lepszemu. Epilog po prostu musi być równie cudowny i szczęśliwy.
    Czekam więc na niego, żebym mogła przy okazji pozachwycać się tym, jak bardzo wszyscy bohaterowie zmienili się w trakcie tych wszystkich rozdziałów. Szczególnie Sophie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stephan i Viola?
      o kurde, że też na to nie wpadłam :D
      nie no żartuję ;)
      dziękuję za ciepłe słowa :*

      Usuń
  15. Z jednej strony jest mi wesoło, bo Sophie poznała wyniki, okazało się,że nie są rodzeństwem, Andi się obudził, tyle szczęścia, że się uśmiecham, a z drugiej jest mi bardzo smutno, bo został już tylko epilog ;( No, ale wszystko się kiedyś kończy, niestety.

    OdpowiedzUsuń