środa, 28 sierpnia 2013

Dwudziesty: So this is friendship's end.

[Sophie]

Minęły dwa tygodnie, odkąd wyrwałam się z tym Chyba Cię kocham i powoli dociera do mnie, że to wcale nie były puste słowa. A takie myśli wywołują mętlik w mojej głowie i już sama nie wiem czy bardziej powinnam się cieszyć, bo zakochałam się w chłopaku, który te uczucia odwzajemnia czy nad tym ubolewać, bo jednocześnie doskonale wiem, że tego chłopaka mieć nie mogę.
Teraz rozumiem, jak czuł się Andreas, gdy rodzice powiedzieli nam, że jesteśmy rodzeństwem. Teraz rozumiem, jakie przeżywał męki i jak bardzo go to wszystko musiało boleć. A jakby tego było mało, dochodzi także Stephan, przez co cała ta sprawa komplikuje się jeszcze bardziej.
Co ja mam mu powiedzieć? Kilka tygodni temu dałam mu nadzieję i widzę tą nadzieję w jego oczach, za każdym razem, gdy na niego patrzę.
On ciągle wierzy. Ciągle oczekuje dnia, w którym powiem mu, że jestem gotowa.
Tylko, że ten dzień nigdy nie nadejdzie.
I w końcu podejmuję decyzję.
Powiem mu prawdę.
Całą prawdę.


Stephan pojawia się radosny i uśmiechnięty, co jest dla mnie ciosem prosto w serce, bo dobrze wiem, że za chwilę będę musiała to jego szczęście brutalnie przerwać.
-Chciałaś pogadać? - pyta, gdy już się ze mną wita. Ruszam przed siebie, bo wolę przeprowadzić tę rozmowę podczas spaceru, żeby nie tkwić w miejscu i nie musieć na niego zbyt wiele patrzeć.
-Tak – odpowiadam, wykręcając sobie palce. Mam mętlik w głowie. I kompletnie nie wiem jak zacząć tą całą rozmowę, co i jak mu powiedzieć.
-Sophie, wszystko w porządku?
Jego głos, jego spojrzenie, on cały … czuję się aż przytłoczona ilością troski i miłości, jaką od niego dostaję. Wiem, że na to nie zasługuję. I właśnie to poczucie daje mi wreszcie siłę, by powiedzieć mu całą prawdę.
-Steph, nie będziemy razem – mówię prosto z mostu. Wiem, że nie ma sensu kręcić, owijać w bawełnę i zmierzać do sedna poprzez labirynt niepotrzebnych słów. Muszę to zrobić jak najszybciej. Muszę mieć to z głowy jak najszybciej.
Spoglądam na niego i widzę jego spojrzenie. Na razie jest tylko lekko zaskoczony, bo jeszcze nie wie wszystkiego. Co zrobi, jak się dowie? Obwini bardziej mnie czy Andreasa?
Mając nadzieję, że jednak mnie, bo zasługuję na to o wiele bardziej, biorę głęboki oddech i kontynuuję:
-Nie dlatego, że nie jestem gotowa, tak jak Ci kiedyś powiedziałam. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że ja … kocham Andreasa. I to z wzajemnością.
Powiedziałam to.
Stephan zatrzymuje się gwałtownie i wytrzeszcza na mnie oczy. Jest w szoku, co daje mi pewność, że niczego się nawet nie domyślał, a to co ode mnie usłyszał, jest ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewał.
Milczymy przez długą chwilę, w czasie której on zdaje się przetrawiać moje słowa, a ja stoję bez ruchu, nie wiedząc co począć z oczami i rękoma.
-Ale wy jesteście rodzeństwem – odzywa się w końcu zduszonym głosem, a w jego brązowych oczach pobłyskuje ból i jednocześnie odraza – To … to przecież chore!
Powinnam się spodziewać, że ludzie tak to właśnie będą widzieć. Jako coś chorego i anormalnego. Ale i tak słowa Stephana zadają mi ból.
-To nie jest pewne – odpowiadam cicho, jednak on ciągle kręci głową, tkwiąc w miejscu i wyraźnie nie mogąc w to wszystko uwierzyć.
Zaczyna mi się zbierać na łzy, ale je powstrzymuję. Płacz to ostatnia rzecz, jaka jest mi teraz potrzebna.
-Jak … jak to … - Stephan ma wyraźne problemy ze zbudowaniem prostego, składnego zdania i wciąż nie przestaje kręcić głową, jakby w środku zaprzeczał temu wszystkiemu, co powiedziałam, a to zaprzeczanie miało zmienić prawdę w żart – Jak w ogóle do tego doszło?
Jak? Zastanawiam się i sama nie wiem. Nie wiem, jak Andreas, ale w moim przypadku to było jak zrobienie jednego kroku, jak przekroczenie granicy między przyjaźnią, może nawet rodzinną więzią, a miłością.
Ta granica jest bardzo cienka. I nie da się już zrobić kroku wstecz.
-To się po prostu stało, Steph – mówię w końcu, posyłając mu jedno, krótkie spojrzenie i zaraz znów odwracając wzrok – Tak zwyczajnie.
-A co ze mną?
Bałam się, że to pytanie wreszcie padnie i oto dzieje się najgorsze. Unoszę głowę i spoglądam na niego, spoglądam ze smutkiem, przepraszająco, mając nadzieję, że to spojrzenie zastąpi słowa. Ale słowa i tak wydostają się z moich ust, bo jestem mu to winna.
-Przepraszam Cię, Stephan.
Nie mogę jednak oczekiwać, że to krótkie zdanie wszystko naprawi albo sprawi, że Stephan poczuje się lepiej. Nie mogę oczekiwać, że pożyczy nam szczęścia i zostanie, by trwać u mojego boku jako przyjaciel.
I w ogóle niczego nie mogę oczekiwać. Otwieram usta, żeby jeszcze coś powiedzieć, ale on już się odwraca, już odchodzi szybko, a gdy parę minut później znika mi z oczu, po moim policzku spływa pierwsza słona łza.
Wszystko spieprzyłam.
Jak zwykle.


[Andreas]

O szóstej trzydzieści budzi mnie bezlitosny budzik, przypominając, że już koniec wylegiwania się w łóżku. Czas podnieść tyłek i ruszyć na trening.
Myję się i ubieram, powtarzając sobie w myślach, że będzie dobrze. Robię wszystko, by nastawić się do dzisiejszego dnia jak najbardziej pozytywnie, bo wiem, że bez odpowiedniego nastawienia skoki nie będą dalekie i dobre technicznie. To wszystko siedzi mi w głowie, a ja mam już dość bycia niewolnikiem ponurych myśli.
Z uśmiechem na twarzy wychodzę z domu i kieruję się na skocznię. Godzinę później dobry humor wciąż się utrzymuje, bo rzeczywiście, nie pomyliłem się. Moje skoki są o niebo lepsze od tych, które oddawałem przez ostatni miesiąc. Wreszcie mi wychodzi. Mam wrażenie, że wszystko układa się idealnie.
Wszystko albo prawie wszystko, bo nawet pomimo faktu, że mam na oczach różowe okulary, nie mogę nie zauważyć, iż Stephan wyraźnie mnie unika. Postanawiam z nim pogadać, ale już po treningu. Nie chcę się teraz dekoncentrować, za bardzo mi zależy, by pokazać trenerowi, że wciąż pamiętam jak się skacze.
O dziesiątej trening dobiega końca. Przebieram się szybko i pierwszy opuszczam teren skoczni. Chwilę później Stephan pojawia się w bramie, a na mój widok na moment zamiera.
-Pogadamy? – pytam, na co on gwałtownie kręci głową.
-Nie – odpowiada krótko i idzie w stronę parkingu. W przeciwieństwie do mnie jest dorosły i ma prawo jazdy, więc nie musi przychodzić na trening pieszo. Nie zamierzam mu jednak odpuścić. Zrównuję się z nim i znowu pytam:
-O co chodzi, Steph?
-Jakbyś nie wiedział – warczy, nawet na mnie nie spoglądając i wyjmuje z kieszeni spodni kluczyki. Parę metrów przed nami rozlega się dźwięk odblokowanych drzwi samochodowych. Mam bardzo mało czasu.
-Oświeć mnie.
Tym razem nie zostaję zaszczycony nawet najkrótszą odpowiedzią. Stephan wymija srebrne volvo i zatrzymuje się przy swoim oplu. W chwili, w której sięga ręką do klamki, ja łapię go za nadgarstek i odwracam go w swoją stronę.
Ten, nie za bardzo nawet agresywny gest zdaje się być kroplą przelewającą czarę goryczy, bo Stephan reaguje o wiele gwałtowniej niż należałoby się spodziewać. Wyrywa rękę z mojego uścisku, po czym bierze zamach. Ledwo udaje mi się uchylić od ciosu, ale on na tym nie kończy. Przez dobrą minutę szamoczemy się, aż w końcu przyciskam go do drzwi samochodu, unieruchamiając mu ręce. Stephan rzuca się raz i drugi, ale ja trzymam go mocno, więc w końcu chyba dochodzi do wniosku, że sytuacja jest beznadziejna, bo spogląda na mnie z wściekłością i warczy:
-Zawsze dostajesz to, czego chcesz, prawda?! Zawsze!
Patrzę na niego oniemiały.
-O co ci chodzi? – pytam zaskoczony, co tylko pogłębia jego złość.
-Dobrze wiesz o co! Idealny Andreas, zawsze pierwszy, zawsze najlepszy! Nie masz pojęcia, co znaczy przegrywać! Nie masz pojęcia, jak to jest zostać odtrąconym, jak to jest kiedy obdarzysz kogoś uczuciem, a on tego nie odwzajemnia! Nie, bo kiedy ty się zakochujesz, to znowu wszystko ci się udaje, znowu wygrywasz!
Z wrażenia odbiera mi mowę. Jemu chodzi o Sophie. Oczywiście. Przecież to zawsze chodziło o nią. Od samego początku. I oto właśnie dzieje się to, czego się obawiałem, czego nadal się obawiam. Stephan dowiedział się, że ona coś do mnie czuje, może nawet sama Sophie mu o tym powiedziała, a on o wszystko obwinił mnie. Kręcę głową i mówię cicho:
-Steph … ona jest moją siostrą…
Jeśli myślałem, że to go przekona albo złagodzi jego wściekłość, to srogo się pomyliłem.
-Nie wiesz, czy jest! Ale ja wiem, wiem, że testy będą negatywne i koniec końców i tak będziecie razem. Szczęśliwi. Piękna parka, co? A co ze mną? Czemu znowu ja mam na tym stracić? Czemu?!
-Nie chciałem, żeby tak wyszło.
Stephan prycha pogardliwie, prawie się śmieje, ale jego oczy zdradzają cały ból, jaki mu to wszystko zadaje.
-Nie chciałeś? Wiedziałeś, że ją kocham.
Tak, wiedziałem. I nigdy nie przestałem o tym pamiętać. Ale co mogę z tym zrobić? To nie ode mnie zależy, co i do kogo Sophie czuje. I to właśnie mu mówię, a w każdym razie staram się to wyjaśnić, w jakiś spokojny, bezpieczny sposób.
-Steph, nie da się nikogo zmusić do miłości…
-Jasne – zgadza się ze mną, ale jego głos aż ocieka ironią i furią - Jasne, że nie. Dlaczego mnie to dziwi? Przecież to oczywiste, że ona woli ciebie. Każda wolałaby ciebie ode mnie.
-Steph… - mówię niemalże błagalnym tonem. Jego spojrzenie zadaje mi wiele bólu. Nigdy tak na mnie nie patrzył: z wyrzutem, z nienawiścią, z wstrętem … Czuję się tak, jakbym go zdradził i zranił, a przecież nie zrobiłem nic złego.
W każdym razie nie świadomie.
-Daj mi spokój – warczy, po czym odpycha mnie od siebie, otwiera drzwi i wsiada do samochodu. A potem, nim udaje mi się choćby mrugnąć, błyskawicznie wyjeżdża z parkingu i znika. Zostaję sam, czując się jak największy zdrajca i dupek na świecie.


Wracam do domu, całkowicie przybity. I pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu dosłownie fruwałem ze szczęścia! W tym całym bagnie znajduję tylko jeden plus, a mianowicie to, że rozmówiłem się ze Stephanem po, a nie przed treningiem. Nie wiem, jak wyglądałyby moje skoki, gdybym ciągle przypominał sobie jego pełne nienawiści spojrzenie.
Coś mnie dławi w gardle. Wzdycham ciężko, skręcając w drogę, prowadzącą do mojego domu.
I wtedy to się dzieje.
Słyszę pisk opon, czyjś alarmujący krzyk, czuję nagły skok strachu i adrenaliny. Unoszę głowę i widzę dwa reflektory, zmierzające prosto na mnie. Nie mam ani siły ani czasu, by jakoś zareagować. Zamykam oczy i nie zdążam nawet poczuć bólu, bo już wszystko pochłania ciemność.


A one myślały, że jedynym świństwem jakie mogę im zrobić są wyniki, hahaha.
Ostrzegałam, że tak będzie, więc nie życzę sobie żadnych jęków :D Teraz w końcu do głosu dojdzie Stephan i mam nadzieję, że dacie mu szansę, bo to naprawdę dobry chłopczyna jest, noo ;D I proszę was ładnie zrozumiejcie go. Polubcie go. Proszę, proszę :D
P.S. Rozdział dodaję dzisiaj, właśnie dzisiaj, bo chyba wszystkie wiemy (no mam nadzieję :D), jaki jest dzień. Mój kochany Andi kończy 18 lat i pewnie zadedykowałabym mu ten rozdział, ale ponieważ zrobiłam mu w nim małe piekło to powstrzymam się od tego :P
Tak czy tak, z tego miejsca życzę mu wszystkiego co najlepsze i żeby zawsze tak chętnie prezentował swoją cudną klatę, nie tylko latem <33

P.S.2. Znowu ta pieprzona czcionka -,- wiem,że to się strasznie źle czyta, ale dziewczyny - jestem w innej strefie czasowej, mam pierwszą w nocy i naprawdę zero ochoty by się z tym użerać. I zero pomysłów. Więc ... mam nadzieję, że aż tak źle nie jest, co? :)

42 komentarze:

  1. No tak. Skoro mojemu psu zachciało się nocnego spaceru, myślę sobie: wejdę na bloggera, może Sylwia dodała jednak rozdziały. Patrzę, są. Ogarnia mnie imprezowe szaleństwo. No bo pamiętasz gdzie my się wybieramy, nie? Chociaż chyba trzeba zmienić plany.
    Dobra, więc ostrzegałaś, tak.
    I pomyśleć, że głupia i naiwna ja cieszyła się, jak to się tylko można cieszyć po czwartej w nocy, przez całą część Sophie i początek Andiego.
    Bo Sophie powiedziała, że kocha Andiego. Powiedziała to komuś, a że tym kimś był Stephan...
    No, ale sorry. O co on ma pretensje? Ja wiem, że Andi wiedział, że Stephan się w niej zakochał. Ale kurczę, miłość nie wybiera, nie?
    To nie wina Andiego, że zakochał się akurat w Sophie, a nie w jakiejś Genowefie. Stephan też mógłby się zakochać w Genowefie i też byłby problem.
    A że Stephan w porównaniu z Andim jest bez szans, to też nie Andiego wina.
    I właśnie tu i teraz szlag jasny trafił moją obiektywność. Bardzo widać, że jestem stronnicza?
    Ale doceń za to, że umiem się kontrolować. Bo ja dopiero po trzech kilometrach komentowania przechodzę do najważniejszego. Dobra, była wcześniej drobna wzmianka, ale Ty nie umiesz czytać między wierszami, chociaż jest dość zauważlna.
    A, jeszcze, żeby na moment odciągnąć nieuniknione, dodam, że nie polubię go. Nie. Na pewno nie w tym opowiadaniu. Chyba że zostanie świadkiem na ślubie Andiego i Sophie, wtedy się zastanowię.
    Możesz mi powiedzieć, co to miało być?! Ty, czekaj. Tylko mi nie mów, że to Stephan w niego wjechał. Mówiłaś, że będą powody, żeby go znielubić... w sumie, nieważne kto.
    Ale i tak jestem w miarę spokojna, bo TO nie miało być w tym opowiadaniu. Chyba mnie nie oszukałaś?
    Ty, patrz już prawie piąta. I dzięki za to, że już nie zasnę. I w dodatku będę przez kawy, bo nie chcę się tłuc po domu.
    No nic. Jak Ci kiedyś pisałam, kocham Twoje pisanie właśnie takie, jakie jest. I wierzę, że nie skrzywdzisz naszego Andiego. Za bardzo go kochasz.
    To ja już tu papa, idę do drugiego Andiego.
    Może się wyrobię tam z komentarzem przed szóstą.
    Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomijając już fakt, że twojemu psu się chciało na spacer, i to podziwiam Cię za to, że w ogóle przeczytałaś ten rozdział o tak nieludzkiej porze, nie wspominając juz o komentarzu i to jakiej długości O_o
      a po przeczytaniu go aż musiałam się uśmiechnąć, jesteś cudowna :D
      No więc wyjaśnijmy parę kwestii.
      Tak jesteś stronnicza. Ale tak jak większość osób tutaj, niestety dla mojego Stephanka :<
      Tak, dotrzymuję obietnic i w życiu bym Cię nie oszukała, TO na pewno się tu nie wydarzy ;)
      Nie, to nie Steph w niego wjechał, never ever! To jest dobry chłopak przecież! :D
      chociaż patrząc na kolejny rozdział, wygląda na to, że jestem skazana na kochanie go w samotności :P
      no dobra, bo też się rozpisałam.
      Podsumowując, dziękuję Ci baardzo i baaaardzo Cię kocham, ale o tym wiesz <33

      Usuń
    2. Ja Cię przepraszam, ale znasz mnie, słowotok i te sprawy.
      Nie no z tym Stephem to tak mi przyszło do głowy, bo mówiłaś, że będą powody, żeby go znielubić...
      Ach, i wysłałam Ci maila, więc jak będziesz na laptopie to daj znać.
      Ja też Cię kocham. <33

      Usuń
    3. ależ będą powody, jeszcze będą, ale zupełnie inne. na brak pomysłów nie narzekam :D
      lecę pod prysznic i zaraz czytam Twojego maila, ale na dłuższą rozmowę jak zawsze możesz liczyć wieczorem ;)

      Usuń
  2. I ten piękny moment, gdy Madzia wstaje o świcie ledwo żywa (czyt. O 9 rano xd), a tu paczę, że dodałaś rozdział. Aww.. <3 Działasz lepiej niż mocna kawa, kochana, bo od razu podskoczyłam na nogi :D
    Tym bardziej, że rozdział był TAKI!
    O mamulu, ja się zbierałam z podłogi, dosłownie. Ale po kolei.
    Nic chyba mnie tak bardzo nie ucieszyło jak to, że panna Sophie zdecydowała się do tego, że kocha Weliego <3 Tyle, że jest jeszcze ten nierozumny bałwan w postaci Stephana oczywiście. Czy on do kurwy nędzy nie potrafi zrozumieć tego, że ona nie jest nim poważne zainteresowana? Ponoć ją kocha, więc powinien.
    Andi, Andi... Po jaką cholerę tobie się na rozmowę z tym psycholem zebrało. No trudno, wyszło jak wyszło, a ja jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że Steph powinien trafić do psychiatryka na leczenie zamknięte. Bo to nie jest zwykła zazdrość o dziewczynę, ale chora zazdrość o wszystko. A byli ponoć przyjaciółmi. Tsaa.. Ładny mi przyjaciel.
    I końcówka... Jak to nie Steph w niego wjechał, to na pewno jakiś mafioz nasłany przez niego, by go zamordować. Bo jakoś w zwykły wypadek wierzyć mi się nie chce.
    Ale przecież Andusiowi nic się bardzo nie stanie, prawda? Przecież obiecałaś...
    Oczywiście kocham Cię baardzo mocno <3
    Niemniej szykuj się na reprymendę na gg odnośnie tej końcówki.
    Dobra, lecę na Andiego numer dwa, a Ciebie jeszcze raz ściskam bardzo mocno:*
    Buziaki :*

    No i najlepsze życzenia w stronę solenizanta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie lubię Was wszystkich. Przecież Stephanowi należy sie choć odrobina sympatii i zrozumienia. Spójrz na to z jego perspektywy, miał prawo się tak zachować, a przecież nie mówię, że się nie poprawi potem, jak już emocje opadną :)
      i następna podejrzliwa - on nie miał z tym wypadkiem nic wspólnego :D jesteście doprawdy okrutne ;)
      dziękuję za komentarz, za opieprzenie mnie i tu i na gg, a w imieniu Andiego za życzenia :D
      kocham Cię <3

      Usuń
    2. Może i należy, jednakże ode mnie jej nie dostanie ^^
      Buhahah ;> ja być zła ^^
      I ależ nie ma za co ^^ Opieprzanie to moja specjalność <33

      Usuń
  3. Nie jesteś skazana na kochanie Stephana w samotności, bo ja już się co do niego przekonałam. Biedactwo. Ja doskonale to znam! Kiedyś dokładnie to samo czułam przy mojej przyjaciółce. Aż bym go przytuliła, no! Co prawda nie powinien mieć do Andreasa pretensji o to, że zakochał się w Sophie, a ona to odwzajemniła, bo uczuć nie da się tak kontrolować, ale nie dziwię mu się, że tak wybuchł.
    Cały czas wolę, żeby Sophie była z Andreasem, no ale biedny Stephan! Życzę mu, żeby znalazł jakąś fajną dziewczynę, która odwzajemni jego uczucia.
    Biedny, biedny Stephan.
    Tak. Ja się tu nad nim rozczulam, a teraz dotarło do mnie, że Welli przecież wpadł pod auto.
    Jak mogłaś mu to zrobić?! Ja tam się domyślałam, że oprócz tych wyników, wyskoczysz jeszcze z jakimś okrutnym wydarzeniem, no ale żeby Andi? Wierzę, że nic mu się nie stanie, bo za bardzo go kochasz żeby robić mu krzywdę ;> Chociaż... nie wiem czego mogę się po Tobie spodziewać!
    To chyba nie był odpowiedni rozdział do publikowania z okazji jego urodzin, haha :P
    Lecę teraz czytać na drugiego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wreszcie jedna rozumie Stephana :D bardzo Ci za to dziękuję ;)
      i tak wiem, rozdział fatalny na tą okazję, ale innego nie miałam i chyba mieć już nie będę :D
      ale cicho sza ;>
      Dziękuję, trzymaj się :D

      Usuń
    2. Jak to innego już nie będziesz mieć? Co Ty chcesz przez to powiedzieć? :O

      Usuń
    3. no że nie będzie już takiego rozdziału, który byłby stosowny do sytuacji jaką są urodziny Andiego, to chcę powiedzieć :)
      bo ogólnie zostały jeszcze 4 rozdziały, no :D

      Usuń
  4. Ja, jako chyba jedna z nielicznych kibicuje Stephowi. Nie wiem dlaczego. Może dlatego że on pierwszy się w niej zakochał? Że to on pierwszy ją pocałował? Dlatego że Sophie i Andreas mogą być rodzeństwem?! Przykro mi z powodu Stephana, który mógł i chyba poczuł się zdradzony przez swoich przyjaciół, którzy za jego plecami sobie jakieś romanse odstawiali, no ale cóż Welli pokazał co potrafi! Co do niego to mnie okropnie zbiłaś z tropu co do rozwoju tego opowiadania i jest mi smutno, bo jakaś cześć mnie woła że Andreas jest lepszy dla Sophie i że on powinien z nią być, także nie wiem co sie ze mną dzieje ;d chya kompletnie mi odwaliło na punkcie tej historyjki! :D
    i jeszcze rowaliłas mnie tym tekstem: A one myślały, że jedynym świństwem jakie mogę im zrobić to wyniki, hahaha. - smiałam sie jak głupia czytając to o 2 w nocy, ale teraz to komentuje bo wcześniej musiałam sobie to poukładać w głowie. xd
    Także ten; nie wolno ci bardzo skrzywdzić Andiego i trzeba dac jeszcze szanse Stephanowi! :)
    3maj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. haha, dziękuję Ci bardzo :D
    lubię te moje dopiski pod rozdziałami, chociaż czasem zastanawiam się czy ktoś to czyta ;P najwyraźniej tak ^^
    i w imieniu Stephana dziękuję :D myślę, że on bardzo teraz potrzebuje wsparcia :P
    trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  6. To dla wsparcia to ja sie pierwsza w kolejce ustawiam! :D inne mnie tu pewnie zlinczują! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, co?
    Ty to kochasz być okrutna.
    A tak na serio, to faktycznie szok.
    Bo to świństwo miało być oczywiste, Andi i Sophie są rodzeństwem, no i koniec.
    A ty tutaj...
    "Wepchnęłaś" swojego Welliego pod samochód w dzień jego osiemnastych urodzin. :(((
    No, cudowne życzenia, nie ma co.
    Ale liczę, że tylko troszkę się poobija.
    No bo chyba nie zadałabyś mu większego cierpienia?
    A Stephan to dobry chłopak i ja mu dobrze życzę.
    Niech ma jakąś spoko dziewczynę, dobrze skacze i radzi sobie. Tylko nie Sophie. Są dobrymi przyjaciółmi, no ale nie PARĄ!!!
    A Andi jest niewinny niczego. A teraz jeszcze bardziej potrzebuje wsparcia.
    Buziaki i pozdrowienia.
    I sto lat dla Andiego. Oby w prawdziwym życiu było mu lepiej niż u Ciebie!!!
    No i liczę na nie trzymanie nas w niepewności i szybki c.d.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, no wiem, wiem, jestem podła, tak już mam :P
      ja tez mam nadzieję, że mu się lepiej niż tu powodzi, chociaż to jeszcze nie koniec,może jeszcze Was zaskocze, na plus? :)
      dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Na plus.
      Czyli ciągle jest nadzieja :)
      A my już tu wszystkie oskarżamy Stephana o próbę morderstwa^^...

      Usuń
    3. zawsze jest nadzieja, nawet u mnie :)
      no własnie, jest mi przykro ze względu na Stephana i mam nadzieję, że jeszcze zmienicie o nim zdanie, chociaż będzie baaardzo ciężko ;)
      dobra juz nic nie mówie :P
      trzymaj się :D

      Usuń
  8. No to się narobiło. Tak pomyślałam, gdy doszłam do końca tego rozdziału. Bo po dość sielskim fragmencie z perspektywy Sophie, z całą pewnością nie spodziewałam się takiego zakończenia. Bo niby co? Stephan postanowił rozjechać Andreasa? To jest jego lekarstwo na ból i wszystkie problemy? Za dużo filmów się chłopak naoglądał. W ten sposób tylko przysporzy sobie kolejnych zmartwień. Sobie i Adreasowi. No chyba, że to wcale nie był on i wszystko stanowi jakiś chory zbieg przypadków, ale w to szczerzę wątpię.
    No tak współczułam mu, gdy Sophie do wszystkiego się przyznała. Współczułam mu, gdy Andreas nie zaprzeczył jej słowom, ale teraz mnie troszkę wkurzył. A troszkę to takie ogromne słowo mające tysiąc znaczeń.
    Eh, i co ja mam z tobą zrobić? Cichy głosik w mojej głowie woła "Na szubienicę z nią! Na szubienicę!" Ale w sumie nie mam czasu, aby skombinować jakąś ani też większego pomysłu skąd ją wziąć, więc ograniczę się do niecierpliwego westchnięcia frustracji i grzecznie poczekam na kolejny rozdział. Bo z tobą tak trzeba. Inaczej się niestety nie da :(
    Trzymaj się. Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też Cię kocham :P
      to nie był Stephan i nawet tak nie myśl! matko, mogłam jakos inaczej zorganizować ten cały wypadek, nie wiem, przewrócić mu drzewo na głowę czy coś ... :D
      czyżby ten twój zaufany morderca nie posiadał w swoim asortymencie szubienicy? gdzieś tam obok gilotyny i diamentowego miecza do odcinania głów? :D
      pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Kurczę, więc mój niezawodny detektywistyczny instynkt zawiódł na całej linii :D Nie powiem, żeby z tego powodu byłoby mi jakoś bardzo wyjątkowo smutno. Stephan klękam na kolana, kajam się i błagam o przebaczenia za tak haniebne myśli!
      No właśnie szubienicy Miecio nie posiada! Twierdzi, że są pase! Ale tak między nami to pewnie go nie stać, o! Zdecydowanie za mało mu płacę :D

      Usuń
    3. hahaha, biedny Miecio pewnie dostaje płacę poniżej minimalnej państwowej, co? :D
      albo ty mu płacisz w porcjach ryżu czy coś :P
      O Boże o tej porze nie powinnam używać mózgu, wybacz :>

      Usuń
  9. czcionkę naprawdę da się przeżyć, nie jest źle :)
    A odcinek, ej. Dlaczego Andiego przejedzie samochód :C On nic nie zrobił! To pewnie Stephan go potrącił, pffffffffff. No okej, zakochał się, no ale to nie wina Andreasa, ze Sophie też sie w nim zakochała :C
    I mam nadzieję, że nie będa rodzeństwem jednak!
    Ma być pięknie!
    Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurczę no. Mogłam to zaznaczyć pod rozdziałem to nie Stephan go przejechał! Ludzie, troche więcej wiary :D
      dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  10. Nie, nie, nie. Mówisz, ze teraz triumfował będzie Steph. i ja - choć niegdyś był moim faworytem - teraz absolutnie się na to nie zgadzam. Nie tylko dla tego, ze pasują mi do siebie i nie tylko dlatego, ze prawdziwej miłości nie wolno przeszkadzać. Nurtuje mnie to jak on może teraz triumfowac skoro Andreas będzie potrzebował opieki Sophie i jej wsparcia tym bardziej, ze pewnie zaszkodzi mu to w jego karierze sportowej. Więc gdzie tu w ogóle miejsce dla Stepha w tej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm ... nie wiem jak Ci odpowiedzieć na to pytanie tak, by nie zdradzić tego, co będzie, więc może powiem tak:
      Andreas niczyjej pomocy i wsparcia potrzebowac nie będzie, przynajmniej przez jakiś czas :D
      trzymaj sie ;*

      Usuń
    2. a nawiązując do czcionki, to mam pewien sposób - u mnie sprawdzony. Skopiuj cały tekst z bloggerowego edytora, najlepiej usuń cały post. Tekst wklej sobie do notatnika, a następnie po prostu go skopiuj z tego notatnika i wklej do edytora w bloggerze. Przy moich problemach się sprawdza :d

      Usuń
    3. o ludzie, pomogło :D
      kocham Cię <3

      Usuń
    4. tak, wiem, geniaaalna jestem! :d

      Usuń
  11. Wchodzę sobie na bloggera i patrzę,że dodalaś nowy rozdział. Moja euforia związana z dzisiejszym dniem jest tak wielka, że myślę, że nic mi jej nie zepsuje.
    No i zaczynam czytać.
    Początek wydaje się być ok. Sophie wszystko tłumaczy Stephowi i nareszcie może kochać Andiego "bez żadnej przyczepy".
    Potem Steph jest wściekły i mi się robi go żal.
    Ale żal mija, bo pojawia się tryskający humorem Andi.
    I do tego momentu jest super.
    Ale już podczas kłótni Welliego i Stepha znowu powraca współczucie. Dla obu stron.
    No ale jak już czytam o powrocie Andiego do domu, to zamieram.
    I w myślach modlę się, żeby to nie było nic złego i poważnego. I żeby sprawcą nie był Steph.
    Ręce mi się trzęsą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mogę cię pocieszyć tylko tym,ze to nie był Steph. Pod żadnym pozorem! :D
      a poza tym będzie dobrze, Julka :) nie jestem aż tak okrutną bestią ;D
      trzymaj się i lecę na Twojego Wanka :*

      Usuń
  12. Stephana nie polubie, bo okazał się głupim, egoistycznym, zakompleksionym debilem ;] jeszcze tego brakuje zeby to on spowodował ten wypadek! ;/
    z całym szacunkiem ale nie wyobrażam sobie tego bęcwała przy Sophie :P mam nadzieje ze Andiemu nic powaznego sie nie stanie ;] nie usmiercaj go prooosze :) rozdział jako całość oczywiście super; extra sie czyta wszystko to co piszesz :))
    ściskam Cię mocno i weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam rozdział, przeczytałam dopisek pod rozdziałem i rozdziawiłam buzię - jak mamy go lubić, jak mamy choć odrobinę kibicować jemu i Sophie, po tym co zrobił? Po tym jak bestialsko potracił przyjaciela, bo właśnie tak odebrałam to zakończenie. Nawet nie jako wypadek, ale jako w pełni świadomą zemstę za to wszystko, co sobie powiedzieli z Wellim. W jednej sekundzie znienawidziłam Stephana, mimo że chwilę wcześniej serce mi się krajało podczas tej rozmowy. Może od początku nie wierzyłam w jego związek z Sophie, bo to COŚ między nią a Wellim dało się wyczuć niemal od ich pierwszego spotkania, ale uwielbiałam Stephana i choć wiedziałam, że to gryzie się z moim dopingowaniem Andiemu i Sophie, życzyłam mu szczęścia. Nawet podczas jego kłótni z Wellim byłam rozdarta, bo rozumiałam żal i wściekłość Stephana, ale z drugiej strony przyznawałam rację Andiemu, bo przecież on nie zmuszał dziewczyny do tej miłości. Jednak wszystko, nawet złość ma swoje granice, a ja byłam pewna, że on tę granicę przekroczył. Na koniec zobaczyłam jednak Twoją odpowiedz pod jednym z komentarzy i zrozumiałam, jak wielki błąd popełniłam obwiniając Stepha o to wszystko. Zakładając, że jest tak złą istotą, żeby celowo potrącić przyjaciela... byłego przyjaciela... i teraz mi głupio wobec niego. Przykro mi, że nie dość, iż tak ucierpiał w związku z Wellim i Sophie, to jeszcze tak źle o nim myślałam. Jednak wciąż nie widzę go u boku Sophie. Nie, niestety to miejsce jak dla mnie należy tylko i wyłącznie do Andiego. Bo skoro postanowili walczyć z czymś takim jak bycie rodzeństwem, to chyba nie ma na nich mocnych. No chyba, ze nam zabijesz Welliego, ale mam nadzieję, ze tego nie zrobisz. No a może Welli też wyciągnie takie wnioski, jak my i będzie obwiniał Stepha o te wypadek, a Sophie opowie się po stronie przyjaciela? No albo w końcu okaże się to, co najgorsze, czyli że ojciec Sophie jest jednak ojcem Andiego i może nie będzie potrzebnych do tego badań dna tylko Andi za sprawą wypadku będzie potrzebował krwi.
    Ciekawa jestem jak planujesz wysunąć teraz Stephana na 1 plan, bo tym wypadkiem to zdecydowanie Andi się na niego wysunął. Przecież on teraz będzie potrzebował Sophie najbardziej na świecie.
    Dodam jeszcze, że bardzo podobała mi się ta ostateczna przemiana dziewczyny. To jak wreszcie otworzyła się na miłość, na Welliego, pokazywało, że jej żałoba wreszcie dobiegła końca. ie, nie twierdzę, że przestała tęsknić za mamą, ale przestała zamykac się na świat przez to. Zrozumiała, że ludzie są jej potrzebni. Zaskoczyła mnie jednak bardzo tym jak za pierwszym razem pograła z Andim odnośnie pocałunku. Bo to, że mu później wyznała swoje uczucia, że doprowadziła do tego, co się między nimi podziało też było zaskoczeniem, ale Sophie od początku otwarcie okazywała swoje uczucia, mówiła co jej na sercu leży. Czy to był smutek, cierpienie i najzwyklejsze w świecie 'odwalcie się wszyscy ode mnie', czy przyjaźń ze Stephanem, aż w końcu miłość do Andiego. Jednak to jak pograła z nim, dając zakochanemu chłopakowi nadzieję na pocałunek, a później po prostu odchodząc. Byłam bardzo zaskoczona. Ale lubię ją taką. W ogóle uwielbiam Twoich bohaterów, chyba w każdym wydaniu.
    Czekam na więcej i wiedz, że nawet jak długo nie komentuję, to jestem tu cały czas i czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo Ci dziękuję <3
      czytając pierwszą część komentarza, zagotowałam się i nazywałam samą siebie idiotką, bo ja nawet nie pomyślałam, że mogłybyście wysunąć z tego wypadku wniosek iż sprawcą jest Stephan, a tu w każdym komentarzu pojawia się podobne oskarżenie. Ale na całe szczeście tłumaczyć już tego nie muszę :D
      i cieszę się że masz w sobie tę odrobinę współczucia do niego, bo nie wszyscy są tu tak wspaniałomyślni :P
      a jak Stephan się wysunie na pierwszy plan, mimo że Andi uległ wypadkowi i Sophie powinna skupić się na nim?
      hmm. Zobaczycie ^^
      tak wie jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, przede wszystkim za to, że czytasz, komentarze aż tak wazne nie są :)
      Trzymaj się :*

      Usuń
    2. Mimo, że jestem po stronie Andreasa, to bardzo lubię Stephana. Szkoda, że Sophie zdecydowała się to walnąć tak prosto z mostu... I jeszcze ten wypadek. Ciekawe kto go spowodował... Może Steph? Nie wiem czemu, ale kiedy to się stało, to najpierw o nim pomyślałam jako o sprawcy wypadku. Zazdrość to silne uczucie, które może prowadzić do strasznych rzeczy... No, ale poczekajmy. Wszystko się wyjaśni ;)
      Odpoczywaj jak najlepiej na wczasach:)
      Ps.Sto lat Andi! :D
      Ps.2 Lepiej nie wybieraj się na "Dary Anioła" do kina...

      Usuń
    3. nie Stephan, to nie był on ;>
      czemu? fatalne? bo idę 7 września z koleżanką, i się naprawdę napaliłyśmy!
      nie mów, ze to spieprzyli ...

      Usuń
    4. Niestety spieprzyli. Mnóstwo nieścisłości i pominiętych faktów. Zawiodłam się na tym filmie. fajna książka,a film- ... Porażka. To jest moja opinia, ale no każdy ma inny gust i komu innemu mógł się spodobać. Jeśli zrobią następną część mam nadzieję, że będzie lepsza

      Usuń
    5. ugh,właśnie się tego obawiałam. Zresztą zawsze się obawiam tego po ekranizacjach fajnych książek -,-
      no ale obejrzę sama i zobaczymy czy będzie tak źle ;D
      chociaż przyznam że już sam wybór aktorów mnie rozczarował ...

      Usuń
  14. Ja lubię Stepha. I cały czas mam dylemat. Domyślam się dylematów Andiego. Końcówka jest straszna i choć wcale a w wcale mi się nie podoba, to trzeba przyznać, że rozdział jest świetnie napisany. Znów wygrywają fragmenty pisane oczami Andiego. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też lubię Stephana! Noooooooo i naprawdę smutno mi, że on teraz został odsunięty niejako na bok, bo oni się kochają.
    I jeszcze na koniec dowaliłaś tym wypadkiem, bez żadnego wyjaśnienia. Mam teraz żyć w tej niewiedzy, co się z nim stało? Jesteś trochę okrutna :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zrobiło mi się trochę szkoda Stephana. Na pewno czuje się źle, gdy wie, że z przyjacielem musi rywalizować o dziewczynę. To nic przyjemnego, ale przynajmniej wie o wszystkim. Jestem ciekawa co dalej z nim. No i zmartwił mnie ten wypadek Andiego, bo zaczynam już mieć czarne myśli i w głowie układam czarne scenariusze. Mam nadzieję, że to się dla niego źle nie skończy.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń